Jest Kongres, są protesty [Zdjęcia]

Gorący apel związkowców do prezydenta w sprawie ustawy emerytalnej i od razu reakcja na burzliwy początek obrad gości z zagranicy. – Na wszystko jest czas i miejsce, to nie jest miejsce na tego typu demonstrację – uważa Jakub Jurzykowski, biznesmen z USA. Związkowcy są innego zdania. Uznali, że pierwszy dzień Europejskiego Kongresu Gospodarczego to najlepszy moment na stanowcze “nie” dla przejętych przez Sejm zmian w ustawie emerytalnej. – Jest absolutnie nie do przyjęcia, ludzie nie są w stanie tak długo pracować w tych warunkach jakie im się oferuje. Dzisiaj zresztą gro ludzi w ogóle ma problem ze znalezieniem pracy, mamy tzw. umowy śmieciowe – stwierdza Wacław Czerkawski, Związek Zawodowy Górników w Polsce
Interesy po obu stronach barykady rozbieżne, a atmosfera przynajmniej na zewnątrz niesprzyjająca zacieśnianiu biznesowych relacji. – Rozumiem, że ktoś może mieć inne zdanie, ale na ten kongres przyjeżdżają ludzie naprawdę z całego świata. Przyjeżdża 6 tysięcy ludzi z wielu krajów, przyjeżdża naprawdę wielu dyplomatów i widzą coś takiego – mówi Jakub Jurzykowski.
Widział to również, m.in., były wicekanclerz Niemiec Joschka Fischer, ale on jak podkreślają eksperci do takiego języka dyplomacji w wolnej demokracji już przywykł. – To jest kawałek europejskiej rzeczywistości. Dzisiaj nie o to chodzi, żeby ulice były ciche, spokojne i pełne ludzi, którzy tylko czekają na to co ich spotka. Tylko chodzi, o to żeby umieć na tego typu protesty mądrze reagować – tłumaczy Janusz Reiter, były ambasador Polski w Niemczech. A, że związkowcy z OPZZ ostatecznie z prezydentem Komorowskim się spotkali, odnieśli przynajmniej połowiczny dziś sukces. – Obiecał, że wykorzysta jeszcze tą możliwość, że możemy się jeszcze spotkać i dyskutować. W każdym razie nie obiecywał już jednoznacznie tak jak powiedział, że niezwłocznie tę ustawę podpisze – mówi Henryk Moskwa, OPZZ.
Byli jednak i tacy protestujący, którzy nawet na kolanach nic tutaj nie wskórali. To drobni przedsiębiorcy, którzy jak mówią zostali pokrzywdzeni przez ZUS. – To jest jakby mur nie do przebicia. Traktują nas jak powietrze – proszę pomóżcie nam, prawo nie działa wstecz, sądy w tej chwili nas skazują i żądają od nas zapłaty horrendalnych sum, których niestety nie mamy i nasze małe przedsiębiorstwa upadają przez to – opowiada Aleksandra Kocima, Stowarzyszenie Pokrzywdzonych Przedsiębiorców RP
Problemy na szczęście przejściowe mają też mieszkańcy Katowic. W śródmieściu na czas Kongresu zamknięto kilka dróg. – Zdobycie miejsca na postój nawet 10-15 minutowy graniczy czasem z cudem i z koniecznością kilkunastokrotnego objechania okolic żeby cokolwiek znaleźć – stwierdza Janina, mieszkanka Katowic.
Urzędnicy co prawda uspokajają. – Tam gdzie spodziewamy się korków, to będą miejsca związane z przyjazdem oficjalnych kolumn rządowych, to będą utrudnienia mocno czasowe – tłumaczy Jakub Jarząbek, UM w Katowicach
Ale jedyni, którzy nie stracili dziś nerwów w ulicznym tłoku. To właśnie uczestnicy Kongresu. Dla nich zorganizowano specjalną komunikację.