RegionWiadomość dnia

Częstochowski Włókniarz upamiętnia Lee Richardsona

Do tragicznego wypadku doszło w 5 rundzie meczu. Richardson zahaczył o koło motocykla Tomasza Jędrzejaka. Nie mógł wstać z toru o własnych siłach, został natychmiast przetransportowany do szpitala gdzie mimo wysiłków lekarza – zmarł. Richardson miał 33 lata. Był srebrnym i brązowym medalistom Drużynowego Pucharu Świata, a także juniorskim mistrzem świata. Brytyjczyk przez cztery lata zdobywał także punkty dla Włókniarza Częstochowa. Tutaj wciąż ma wielu przyjaciół oraz kibiców, którzy nigdy nie zapomnieli mu jazdy we Włókniarzu. Częstochowski klub wpólnie z kibicami postanowił uczcić pamięć żużlowca.  Zdjęcie Lee Richardsona zawisło na ścianie klubowej od strony parku maszyn. Obok pojawiły się kwiaty oraz znicze. Wszyscy fani, którzy chcą w podobny sposób uczcić pamięć “Lwa” również mogą to uczynić. Zarząd Włókniarza wydał także specjalne oświadczenie, które opublikował na swojej stronie internetowej.

“Zarząd, działacze oraz zawodnicy CKM Włókniarz SA wyrażają głębokie wyrazy współczucia i łączą się w bólu z całym żużlowym środowiskiem, który 13 maja stracił jednego członka swojej wielkiej rodziny. W wyniku upadku podczas spotkania Enea Ekstraligi pomiędzy zespołami Betard Sparty Wrocław i PGE Marmy Rzeszów zginął 33-letni Lee Richardson. Ten sympatyczny Anglik na zawsze pozostanie w pamięci częstochowian i częstochowskiego klubu, nie tylko ze względu na to, że bronił barw Włókniarza przez 4 sezony.

“Rico” w szeregi Lwów trafił przed startem rozgrywek w 2006 roku. Dumnie biało-zielonych barw bronił do sezonu 2009 włącznie. Wielokrotnie zostawiał na torze nie tylko ambicję i litry potu, ale również zdrowie. Pamiętamy, gdy z nie do końca wyleczonym urazem postanowił wystartować w meczu o 3 miejsce przeciwko Falubazowi Zielona Góra w roku 2008. Mimo, że sprawa brązowego medalu była dawno rozstrzygnięta, Lee chciał w jak najlepszy sposób zaprezentować się częstochowskim kibicom w ostatnim spotkaniu w sezonie. Ta sztuka mu się udała, gdyż pomimo ogromnego bólu, jaki towarzyszył mu przy każdym starcie, wywalczył dla Włókniarza 11 punktów.

Poza torem Lee był bardzo miłym i sympatycznym człowiekiem. Często uśmiechnięty, nie odmawiał wspólnej fotografii, wywiadu, czy zwykłego autografu. Na pierwszym miejscu stawiał przede wszystkim sport i radość, jaką czerpał z jego uprawiania. Jako pierwszy zawodnik Włókniarza zgodził się na renegocjację kontraktu i obniżenie płac w chwilach trudnych dla sportu żużlowego w Częstochowie. Jak każdy żużlowiec, notował wzloty i upadki. Niestety ten ostatni okazał się najtragiczniejszy dla niego w skutkach…

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Nigdy Cię nie zapomnimy Lee, będziesz Lwem już na zawsze!”

(fot. Ireneusz Romanek)

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button