RegionWiadomość dnia

Nie zapomnieli. Pomoc dla dzieci ofiar tragedii

Od czasu wypadku Katarzyna Szeląg z Milówki dla dwójki dzieci nie jest już tylko matką. – Ciężko, brakuje, brakuje po prostu na każdym kroku mojego męża. Brakuje i ciepłego słowa… Pan Stanisław był jednym z ośmiu mężczyzn, którzy zginęli w tym wypadku. O zmarłych górnikach z kopalni Mysłowice-Wesoła i tych, którzy przeżyli, ale zostali ranni, nie zapomnieli ich koledzy z pracy. – Środowisko górnicze jest takie bardzo solidarne. Więc tutaj w przypadku takich tragedii jak ta pod Żywcem, czy tragedia w Kopalni Śląsk nie ma powiedzmy sobie zahamowań – mówi Andrzej Stawiński, Stowarzyszenie na Rzecz Ochrony Zdrowia z Mysłowic. Górnicy zebrali właśnie 10 tys. zł. Część tych pieniędzy zostanie przeznaczona na paczki dla dzieci poszkodowanych. 

Pani Katarzyna została z 15-letnią córeczką i o sześć lat starszym synem. Nie może uwierzyć, że do tragedii doszło właśnie teraz, gdy jej mężowi, do upragnionej emerytury zostały niespełna dwa miesiące. – Chciał się zająć ogrodami, koszeniem trawy, działalnością taką dla ludności, taką firmę chciał sobie otworzyć – mówi Katarzyna Szeląg, żona zmarłego górnika.

Na tragedię rodzin górników nie był obojętny też zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego. Na poszkodowanych przeznaczono razem z polisami ubezpieczeniowymi ponad dwa miliony złotych. Młodzież ma szansę na stypendia. – W przypadku zainteresowania dla rodzin poszkodowanych jest również możliwość uzyskania zatrudnienia w kopalniach oraz innych zakładach KHW – informuje Roman Łój, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego.

Mimo, że od wypadku minęły dwa miesiące, prokuratura nadal nie zna bezpośrednich przyczyn tego zdarzenia. Śledczy czekają jeszcze na opinię biegłych. Prokuratura zamierza zakończyć śledztwo dopiero w sierpniu. Zarzuty usłyszał kierowca ciężarówki. – Zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy, skutkiem której śmierć poniosło osiem osób, a dziewięć zostało rannych – mówi Małgorzata Borkowska, Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Katarzyna Szeląg pracuje w szpitalu w Bielsku-Białej. Codziennie przejeżdża w miejscu, gdzie zginął jej mąż. – Zaraz łzy do oczu przychodzą i pytanie dlaczego…

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button