Grozi mu 12 lat. Potrącił dwie osoby i uciekł. Jedna z nich nie przeżyła wypadku…

Dziś mógł po raz pierwszy spojrzeć w oczy najbliższej rodzinie. Przeprosiny nie wystarczą. Żona Marcina Pajdaka chce surowej kary. – O to będę wnioskować, o to będę się starała, będę się odwoływać, interesuje mnie najwyższy wyrok – zapowiada Marzena Czajkowska – Pajdak, żona tragicznie zmarłego Marcina.
Dokładnie 12 lat więzienia. Tyle grozi Krzysztofowi M. Do wypadku doszło na krajowej jedynce w listopadzie ubiegłego roku. Jadąc samochodem ciężarowym potrącił dwie osoby. Nie zatrzymał się i nie udzielił pomocy. 28-letni Marcin Pajdak zginął na miejscu. Jego kolega został ranny. Dopiero po miesiącu Krzysztof M. został odnaleziony przez prywatnego detektywa. – Naprawdę temu człowiekowi nie życzę dobrze. On powinien zapłacić za to, co zrobił i zapamiętać do końca życia. On odebrał życie człowiekowi i to w taki sposób, że nam się w głowie nie mieści – mówi Lidia Pajdak, mama tragicznie zmarłego Marcina.
Mężczyzna jednak nie przyznaje się do winy. W zeznaniach tłumaczy, że na poboczu nie widział nikogo w kamizelkach odblaskowych. I choć uderzenie poczuł wydawało mu się, że zahaczył o barierkę. – Naprawdę nie widziałem ich na poboczu. To była noc, było ciemno, padał deszcz, nie zatrzymałem się, bo sprawiało to zagrożenie na drodze, auta jechały za mną – tłumaczy Krzysztof M., oskarżony.
Tym zeznaniom trudno uwierzyć Piotrowi Matysikowi, który w tym wypadku został ranny. – Na pewno nie było tam żadnych zwężek, minęliśmy je kilka kilometrów wcześniej. Tam wszystko wyglądało normalnie. Nie było mowy, by padał jakikolwiek akurat w tym momencie deszcz, bo deszcz zaczął padać kilka minut po całym zdarzeniu – mówi Piotr Matysik, świadek zdarzenia, przeżył wypadek. Pytań jest jednak więcej. Jak chociażby to, o tachograf z dnia wypadku.
Obrońca Krzysztofa M. o karze nie chciał dziś mówić. – Będziemy się wypowiadać dopiero w mowie końcowej. Niemniej jednak uważam, że w tej sprawie brak jest stuprocentowych dowodów wskazujących, że pan oskarżony oddalił się celowo z miejsca wypadku – stwierdza Wojciech Kilanowski, obrońca Krzysztofa M.
Oskarżony nie chciał dziś odpowiadać na pytania prokuratora i oskarżycieli posiłkowych. Tych jest wiele. Rodzina tragicznie zmarłego Marcina ma tylko jedno. Dlaczego? – To jest dla nas straszne przeżycie, każdego dnia wstaję i myślę o nim. Kładę się spać i myślę o nim. To nie jest tak, że jak już się przechodzi do codziennego życia, idzie się do pracy, tego się nie zapomni do końca życia – mówi Lidia Pajdak, mama tragicznie zmarłego Marcina. – Wczoraj Marcin miał 29 lat i róże, które miałam mu dać do ręki, dałam mu 29 czerwonych róż na cmentarz i mojemu mężowi zrobiłam prezent na urodziny postawiłam mu pomnik – mówi Marzena Czajkowska – Pajdak, żona tragicznie zmarłego Marcina. Kolejna rozprawa została zaplanowana na 20 czerwca. Wówczas zostaną przesłuchani pierwsi świadkowie. Do tego czasu Krzysztof M. zostanie w areszcie. Sąd odrzucił wniosek o jego uchylenie.