Zwolnienia w Hucie Zawiercie. Związkowcy walczą o ograniczenie liczby wypowiedzeń

Kilkuset pracowników Huty Zawiercie nerwowo oczekiwało dziś na wynik rozmów pomiędzy zarządem, a związkowcami. – Ludzie są przerażeni, bo mówi się o listach, w których nikt nie wie. Kto, gdzie, każdy się może spodziewać takiej niespodzianki – mówi Marek Szota, pracownik CMC Huty Zawiercie. Niebawem prace w tym miejscu może stracić 330 osób. – Taka ilość zwolnień jak w tej chwili nie wiem czym jest uzasadniona. Po prostu, to jest, a zarząd na ten temat bardzo mało mówi, po prostu ludzie są zdeterminowani – dodaje Stanisław Domagała, pracownik CMC Huty Zawiercie.
Podobnie jak i władze Zawiercia. W mieście stopa bezrobocia przekracza obecnie 17% i jest jedną z najwyższych w województwie śląskim. – To jest poważne ostrzeżenie dla wszystkich tych, którzy korzystają i otrzymują podatki, czyli urząd, budżet miasta. To są wydatki dodatkowe na zasiłki, to dodatki na mieszkania – stwierdza Ryszard Mach, prezydent miasta Zawiercie. Na tym niestety lista wydatków się nie kończy, dlatego wszyscy tu obawiają się, miasto może tego nie wytrzymać. – Każda z tych osób, która jest przewidywana do zwolnienia ma swoją rodzinę, także to może być 1000 osób, które z dnia na dzień mogą być pozbawione środków do życia. Myślę, że to absolutnie nie tędy droga – uważa Dominik Kolorz, Śląsko-Dąbrowska Solidarność.
Ta jednak wydaje się nieunikniona i choć drzwi do ewentualnych rozmów pomiędzy związkowcami a zarządem są jeszcze otwarte, to decyzja o zwolnieniach wydaje się całkiem realna. – W tej chwili są negocjacje prowadzone, także dopóki nie zakończą się negocjacje, na ten temat nie chciałbym się wypowiadać. Jaki będzie końcowy wynik tych negocjacji, to trudno powiedzieć – oznajmia Jerzy Kozicz, CMC Huta Zawiercie.
Podobnie jak trudno znaleźć odpowiedź na to, dlaczego musi dojść do zwolnień. Mimo wszystko związkowcy cały czas mówią o porozumieniu. – Nie zakładam, że się rozmowy nie powiodą po prostu. Mam głęboką nadzieję, że się dogadamy. I jak mówią robią wszystko, by do strajku w zawierciańskiej hucie dojść nie musiało. – 330 osób to już jest dużo, ale problem jest dużo jeszcze głębszy, bo jeżeli rząd będzie dalej się powstrzymywał z podjęciem tej decyzji, to może być nie 330, tylko 2 tysiące i tu w Zawierciu będzie bezrobocie 40% – uważa Danuta Nowicka, Solidarność CMC Huta Zawiercie.
Huta Zawiercie to nie pojedynczy przypadek, jak mówią eksperci całemu polskiemu przemysłowi energochłonnemu może grozić katastrofa. Ze względu na rosnące koszty, tego typu produkcja staje się coraz mniej konkurencyjna. Sytuacja może stać się jeszcze gorsza w momencie wejścia w życie pakietu klimatycznego. – Większość tych firm funkcjonuje na rynku globalnym. To są międzynarodowe koncerny. Dla nich naprawdę jest wszystko jedno, czy one będą produkować w Polsce, czy gdzie indziej. To my powinniśmy się starać, żeby je tutaj zatrzymać – wyjaśnia Henryk Kaliś, Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu.
Huty stali, szkła, metali szlachetnych zakłady chemiczne i papiernicze, w tak zwanym sektorze energochłonnym pracuje w Polsce około pół miliona ludzi. 330 osób z Huty Zawiercie może już wkrótce okazać się tylko wierzchołkiem góry lodowej.