Atak na bramki. Mieszkańcy Gliwic kontra bramki na węźle Sośnica

Dla gliwiczan już bez opłat, ale za to z przymusowym postojem. Bramki na węźle w Sośnicy to wciąż dla nich problem. – Ten kawałek to mógł być po prostu płynna jazda aż tam do Kleszczowa. To co oni z nami robią, to jest okropne – stwierdza Józef Święty, kierowca z Gliwic.
O płynnej jeździe tu mowy nie ma. Jadąc autostradą A4 w kierunku Gliwic napotykamy na bramki w Sośnicy, kolejne są już po 19 kilometrach w Kleszczowie. – Zupełnie są ustawione nielogicznie, to jest marnotrawstwo i niegospodarność. Po co tyle bramek na wszystkich tych bocznicach, skoro można by postawić tylko jedno stanowisko poboru opłat – właśnie w Kleszczowie – mówi prof. Marek Berezowski, Politechnika Śląska.
Ten brak logiki w projektowaniu systemu opłat na A4 w kierunku Wrocławia dostrzegają też inni. Stowarzyszenie Gliwice Razem o wyprostowanie tej zawiłej sytuacji chce powiadomić najwyższe władze. Ruszyła zbiórka podpisów pod specjalną petycją. – Planujemy również złożenia wniosku do Najwyższej Izby Kontroli o zbadanie zasadności budowania tak wielu punktów poboru opłat – zapowiada Andrzej Jarema, Stowarzyszenie Gliwiczanie Razem.
W skuteczność tej inicjatywy raczej nie wierzy prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz. Dziś odwiedzał węzeł łączący A1 z A4, gdzie w budowie jest gigantyczne centrum handlowe. Tu jednak dojazd ma być bez dodatkowych opłat. – Petycja do premiera też jest trochę śmieszna, bo myślę, że rząd takie rzeczy powinien wiedzieć. Nawet bez sygnałów z zewnątrz. System poboru opłat w takiej formie to jest kompletny anachronizm – stwierdza Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic.
Już raz mieszkańcy Gliwic udowodnili, że protest może się opłacać. Strasząc blokadami dróg, sprzeciwiali się wprowadzeniu także dla nich płatnych biletów na autostradowej obwodnicy miasta. Dopięli swego. Liczą, że i tym razem sie uda. – Odcinek autostrady A4 został pomyślany jako odcinek autostrady płatnej zgodnie z wszystkimi ustaleniami legislacyjnymi – wyjaśnia Dorota Marzyńska, GDDKiA w Katowicach.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad twierdzi, że zmiany w systemie bramek sama wprowadzić nie może. Tu władne jest Ministerstwo Transportu. – Problem został zasygnalizowany. To nie jest tak, że on zostaje sam sobie i nikt sie nad nim nie zastanawia. Jednak ten wymóg formalny wysłania petycji jest niezbędny – stwierdza Jakub Dąbrowski, Ministerstwo Transportu. Samo sygnalizowanie problemu sprawy nie załatwia, ale pozostawia nadzieję, że i tym razem bramki zostaną pokonane.