RegionWiadomość dnia

Desperacka walka o ocalenie najstarszego kościoła w Czeladzi

Największa perła architektoniczna Czeladzi – 100-letni kościół parafii św. Stanisława stoi na osuwisku. Osuwisku, które od dwóch dni zagraża jego istnieniu. – Babcia fundamenty kopała chodząc do szkoły, cała klasa przychodziła coś tam wybierały jako dzieci. Ten mur był oporowy, taki olbrzymi  – mówi Eugenia Gruszka, mieszkanka Czeladzi.

Nie wytrzymał jednak ostatnich nawałnic. Ponad 10-metrowa ściana oderwała się ze wzgórza i runęła na niżej położoną posiadłość. Z domu ewakuowano dwie osoby. Nie wiadomo, czy jeszcze będzie nadawał się do zamieszkania. Sąsiedzi są w szoku. – Powinno od góry być odwodnienie. Gdyby to odwodnienie było, to automatycznie woda by spływała w innym kierunku, a nie na tę skarpę – mówi Sławomir Szmal, sąsiad ofiar osuwiska.

Przyczyny tego co się tu stało teraz intensywnie badają eksperci. Jednocześnie nadal walczą, by skarpa nie zbliżyła się bardziej do kościoła. Już teraz dzieli ją od świątyni tylko 10 metrów. – Chcemy wydać decyzję na dalsze roboty, które uchroniłyby osunięcie się ziemi, bo w tej chwili jest zagrożenie, że może się obsunąć część ziemi z tej skarpy – tłumaczy Dariusz Wdowski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Będzinie.

Teraz trzeba jak najszybciej odwodnić teren. Problemem jest także to, że część muru była budowana ze słabych materiałów. Efekt jest przerażający. – Wygląda to tak dosyć strasznie, ale jakoś to się uporządkuje. To nie są jednak jakieś duże koszty. To też wszystko wykaże ekspertyza. Na pewno jeszcze raz by trzeba ten teren odkopać trochę tego muru, żeby ten mur odpoczął – mówi Mariusz Małasiewicz, kuria w Sosnowcu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Na zamku w Będzinie odpadł znacznie mniejszy fragment. Tam na remont wydano pół miliona złotych. W przypadku Czeladzi też potrzebne są pieniądze, bo sama parafia tego ciężaru nie udźwignie.

Jak podkreślają niektórzy radni problem muru to nie kwestia ostatniej ulewy. Urzędnicy o tym, że wzniesienie, na którym stoi kościół nie jest należycie zabezpieczone wiedzieli od dawna. Kilka lat temu powstała nawet umowa, w której określono warunki współpracy miasta z parafią. – W marcu interpelowałem w tej kwestii do pani burmistrz, w kwietniu dostałem odpowiedź. Na efekty nie trzeba było czekać długo, bo mamy lipiec i mamy katastrofę budowlaną – informuje Kamil Kowalik, radny miejski z Czeladzi.

Obecna burmistrz, Teresa Kosmala, przekonuje, że przepisy wiążą jej ręce, bo ziemia na której stoi mur jest po części parafii, a po części osób prywatnych. – Gmina nie jest tu stroną, nikt też nie zarządził stanu klęski żywiołowej. Gmina nie ma możliwości prawnych, żeby finansować ten stan – tłumaczy Teresa Kosmala, burmistrz Czeladzi. Klęski jeszcze nie ma, ale nie ma też pewności czy nie nastąpi. W najbliższych dniach radni opozycyjni chcą w tej sprawie zwołać nadzwyczajną sesję Rady Miasta.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button