Polsko – niemiecki spór o dzieci. Pod czyją opiekę trafią dzieci z Bytomia?

Rodzice Dawida i Daniela przed bytomskim sądem próbują przekonać, że niemiecki Jugendamt nie ma racji, próbując odebrać im dzieci. Małżeństwo Grychtoł parę lat temu wyjechało do Niemiec za pracą. Po pewnym czasie Polakom musiało pomóc państwo. Mieszkanie odwiedzały również osoby pracujące w urzędzie do spraw młodzieży. – Ta pani pojawiająca się w domu po raz pierwszy, po raz drugi, coś tam pomagając. Dochodziło do tego, że zaczęła nam deptać po piętach – mówi Dariusz Grychtoł, ojciec Dawida i Daniela.
W zeszłym roku niemiecki sąd odebrał im prawa rodzicielskie. 3- i 5-latek trafili do domu dziecka. Rodzicom pozwolono na kontakt raz w tygodniu. – Okropnie przeżywałam, ale myślałam o dzieciach, że trzeba żyć jakoś dla dzieci. Myśli były różne, ale odpychało się te myśli, bo trzeba się trzymać dla dzieci – stwierdza Wioletta Grychtoł, matka Dawida i Daniela. Przy okazji jednej z wizyt państwo Grychtoł wywieźli synów do Polski.
Teraz Jugendamt zwrócił się do Polski o zwrot dzieci. Mają już wyznaczoną dla chłopców rodzinę zastępczą. Niemiecka strona tego konfliktu ma bardzo mocną kartę przetargową – międzynarodowe prawo. – Pierwszy raz mam do czynienia ze sprawą, gdzie jest instytucja niemiecka – mówi Agata Kulawik, Prokuratura Rejonowa w Bytomiu.
Obecnie Dawid i Daniel są pod opieką sióstr zakonnych w katowickim ośrodku wychowawczym. Pod ich opieką dzieci zaczęły się szybciej rozwijać. Do niedawna chłopcy mieli problemy z mówieniem. Dopiero w ośrodku wychowawczym u jednego z nich stwierdzono problemy ze słuchem. – Rodzina na pewno wymaga wsparcia, ponieważ są troszkę “niewydolni” wychowawczo. Na pewno potrzebują pomocy i to dużej pomocy. Od państwa i od ludzi bliskich i wszystkich – stwierdza Urszula Klajman, Zgromadzenie Sióstr św. Jadwigi w Katowicach-Bogucicach. Według siostry opieką nad dziećmi powinno zająć się państwo, ale polskie.
W sprawę Dawida i Daniela zaangażowały się polskie środowiska działające na terenie Niemiec, jak również ugrupowania z prawej strony polskiej sceny politycznej. – Germanizacja, brutalna chamska germanizacja, jak we Wrześni w 1901 roku – stwierdza Wojciech Pomorski, Stowarzyszenie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech. – Obawiam się, że w niemieckim prawie istnieje jeszcze wiele takich reliktów, szczęśliwie dawno minionych czasów – mówi Anna Fotyga, posłanka PiS, była minister spraw zagranicznych.
Za tydzień sąd wyda orzeczenie, czy dzieci państwa Grychtoł trafią z powrotem do Niemiec. – Jeżeli decyzja będzie pozytywna dla nas, czyli wniosek będzie oddalony, to będzie w porządku – dzieci pozostają w kraju. Jeżeli nie, to mamy możliwość odwołać się od tej decyzji – zapowiada Markus Matuschczyk, adwokat. Ta powinna mieć na uwadze głównie dobro najmłodszych, którzy już zostali wepchnięci, gdzieś pomiędzy politykę, międzypaństwowe animozje, a starania rodziców o możliwości wpływu na przyszłość własnych dzieci.