Tyskie Paprocany odzyskują dawny blask

Tyskie Paprocany nabierają wiatru w żagle. – Jak jest pogoda piękna, to jest dużo ludzi, a w weekendy ciężko się zmieścić – mówi Jan Karczewski, mieszkaniec Tychów. Wolnego miejsca jest coraz mniej, a chętnych coraz więcej. – Z roku na rok obserwujemy coraz większy przypływ zainteresowanych, dzieci i młodzieży, a obiekt jest już nie tylko o znaczeniu miejskim – zaznacza Ryszard Janik, koordynator ds. rewitalizacji Paprocan.
Bo choć to nie żadna atrakcyjna wyspa, a pogodzie daleko do tropików, niektórzy przyjeżdżają tu nawet z Niemiec. Krystof Seweryn z Aachen od dwudziestu trzech lat spędza tu każde wakacje. – Każdego roku przyjeżdżam do rodziców. 2-3 razy w ciągu roku i jestem z tym skonfrontowany, jak to się tu pozytywnie zmieniło.
Zmienia się z roku na rok. W tym władze Tychów obrały kurs na pierwsze na Śląsku, a drugie w Polsce linarium. Będzie drzewo z czterema ptasimi gniazdami na wysokości prawie sześciu metrów. W Paprocanach powstaje także zjazd linowy o długości ponad trzydziestu metrów. Wszystko ma być gotowe za miesiąc. Modernizacja całego ośrodka kosztowała do tej pory ponad sześć milionów złotych. – W tej chwili bardzo się poprawiło, bo w poprzednich latach to było takie zaniedbane, a tej chwili dzieci mają miejsce do zabawy – mówią Natalia Leśny i Barbara Winarska, mieszkanki Tychów.
Dla aktywnych też coś się znajdzie. Korty tenisowe, boiska do koszykówki, piłki nożnej czy siatkówki. Trudno jednak trafić w gusta wszystkich mieszkańców, bo ci mają swoje propozycje rozwoju Paprocan. – Przydałyby się ścieżki rowerowe dookoła jeziora, bo tam części brakuje i nie można objeżdżać całego jeziora – stwierdza Stanisław Wróbka, mieszkaniec Tychów.
Na nowych atrakcjach korzystają też okoliczni restauratorzy. Dla tego z największym zapleczem główny atut to położenie. Nad tyskim jeziorem trenują tyscy hokeiści, a piłkarze reprezentacji Polski przygotowywali się tu do najważniejszych spotkań. – Osoby, które przyjeżdżają do Piramidy i korzystają z różnych turnusów rekreacyjnych czy spa chwalą sobie Paprocany. Podziwiają i mówią, że trudno o takie drugie miejsce tu na Śląsku – opowiada Tadeusz Cegliński, właściciel tyskiej “Piramidy”.
Na dodatek w końcu można się tu bezpiecznie kąpać.