Czas na medale. Startują igrzyska

Dawid Tomala wychodził sobie drogę do Londynu. Przez dziewięć lat codziennie pokonywał od dziesięciu do trzydziestu kilometrów. Czasami nie było czasu na randki, czy szkołę, ale na trening nigdy się nie spóźnił. – Najlepiej mi się tutaj trenuje tak naprawdę. Lepiej niż na zgrupowaniach. Mam tutaj spokój, nikt mi nie przeszkadza, mam spokojną głowę, bo wiadomo wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej – stwierdza Dawid Tomala, chodziarz.
Na każdym kroku podkreśla, że jest z Bojszów i jest z tego dumny. Dumny jest też jego ojciec, a zarazem trener. Po cichu liczą na medal i powtórzenie wyczynu Roberta Korzeniowskiego. – Siłą zawodników-zawodniczek jest to, że pochodzą z małych miejscowości, mają motywację do wyrwania się często z takich różnych sytuacji – mówi Grzegorz Tomala, trener Dawida.
W Londynie wystartuje 218 reprezentantów Polski, w tym 16-tu występujących w śląskich klubach. Nawet w tak małym jak Piętka Katowice. Tu budżet jest ściśle określony, a za przygotowanie zawodnika płaci klub. – Miasto ani Polski Związek Lekkoatletyki nie chcą inwestować w seniorów, tylko inwestują w młodzież i tu jest problem – zaznacza Wiesław Piętka, prezes klubu Piętka Katowice. Problem może i jest, ale małe kluby potrafią wychować mistrzów. Dwudziestoletnia Magdalena Gorzkowska z AKSu Chorzów zadebiutuje w Londynie w sztafecie 4x400m. Prezes klubu jest pewien, że bez ciężkiej pracy, ale i pieniędzy nie byłoby sukcesu. – W marcu była Afryka Południowa trzy tygodnie i później już Spała ponad 200 dni bez przerwy, dwa razy dziennie treningi. Bardzo dużo treningów, ogrom włożonej pracy – mówi Ryszard Mateusiak, prezes TS AKS Chorzów.
Każdy marzy o olimpijskim złocie. Z ostatnich Igrzysk polscy sportowcy przywieźli dziesięć medali. Teraz liczymy na więcej. Największe nadzieje kibice pokładają w siatkarzach. Po wygraniu turnieju Ligi Światowej są głównym faworytem do podium. – Jedziemy na Igrzyska nie myśląc o medalach, nie myśląc o finałach czy półfinałach. Jedziemy skoncentrowani, patrząc tylko przed siebie i myśląc o pierwszym spotkaniu, które jest przed nami – zapowiada Zbigniew Bartman, siatkarz reprezentacji Polski.
Spore nadzieje pokładane są również w lekkoatletach. Swoje z wody wyłowić mogą pływacy, wioślarze i kajakarze. Wiatru w żagle po finale Wimbledonu nabrała Agnieszka Radwańska – chorąży polskiej reprezentacji. – To nie jest coś, co się robi codziennie i na pewno będzie to ogromne przeżycie. Pamiętam jak to było w Pekinie, jak wychodziłam na stadion, mimo że byłam jedną z ostatnich w kolejce – wspomina. Z tej kolejki wypadła Maja Włoszczowska. Murowaną kandydatkę do złota wyeliminowała kontuzja stawu skokowego. – Czuję się głupio, bo nigdy tak głupio nie kończyłam sezonu i na pewno muszę sobie znaleźć jakieś zajęcie, żeby nie zwariować. Muszę się z tym pogodzić – mówi Maja Włoszczowska.
Włoszczowska Igrzyska oglądać będzie więc w telewizji. Na nieco większym ekranie zmagania Olimpijczyków obserwować będzie można pod katowickim Spodkiem. – Zaczynamy tutaj od dnia 8 sierpnia, czyli od dnia, kiedy zaczną się tu mecze ćwierćfinałowe siatkarzy – zapowiada Krzysztof Pieczyński, UM w Katowicach.
Na sport postawili również w Sosnowcu. W Olimpijskiej strefie kibica każdy ma znaleźć coś dla siebie. – Ogromny telebim, na którym od rana do wieczora będziemy pokazywać wszystkie zawody olimpijskie. Będzie tam można również coś zjeść – zachęca Rafał Łysy, UM w Sosnowcu. Apetyty są ogromne. Oprócz chleba i igrzysk będą przecież jeszcze medale. Najlepiej te złote.