Sposób na komara? Najlepszy nietoperz…

To co, że nie najładniejszy, że niedowidzi, niedosłyszy i wszystkiego się czepia. To nic, że kojarzy się z batmanem, że jest dla niektórych jakiś taki upiorny. Nocek, Gacek i Mopek – bo takie wdzięczne nazwy noszą – to przecież bądź co bądź pożyteczni nocni rycerze. Prawdziwy oręż biologiczny na komary. – Much niestety nie chcą zjadać. Chyba ich nie lubią, a być może muchy w nocy nie funkcjonują – chyba tak, bo one polują tylko w nocy, więc tym sobie to tłumaczę, że much nie lubią – mówi Małgorzata Glida, mieszkanka Ślęzan koło Lelowa.
Być może w nietoperzym menu much rzeczywiście brak, a może tylko na te lelowskie, nietoperze specjalnie nie reflektują. Za to komarów nie ma tutaj wcale. Bo jeden Nocek w ciągu jednej nocy może pożreć nawet 3 tysiące komarów. – Od ostatnich dwóch lat komarów ubywa. Natomiast w tym roku obserwujemy na jednej koloni – tej największej, że jest też nietoperzy mniej. Pytanie: czy się przepracowały komarami? Trudno nam to udowodnić – mówi sekretarz gminy Lelów.
Trudno je też spotkać śpiące w budce. Przynajmniej wtedy, kiedy by się chciało. Mimo że na lelowskich domach nietoperze batboxy wiszą już od blisko 3 lat. Mniej więcej wtedy wymyślono, by nie toczyć z komarami chemicznych wojen. – Zawsze jest tak, że najlepiej jeżeli jest naturalny wróg jakiegoś takiego upierdliwego insekta, a że nietoperz jest naturalnym wrogiem, stąd taki pomysł – tłumaczy Jacek Lupa, wójt gminy Lelów.
Pomysł chwycił nawet szybko i kilkadziesiąt batboxów gmina rozdała za darmo. Niektórych smucił tylko fakt, że puste, i że bez nietoperza. – Nie widziałam, to nie mogę powiedzieć, że się boję. Gdybym zobaczyła, że straszne to może bym się i bała, a jeżeli małe, to na pewno nie – stwierdza Maria Prześlak, mieszkanka Lelowa.
Na pewno można by założyć, że gdyby takie M1 dostał nietoperz pochodzący z innego kraju – zamieszkałby tam od razu. – Podobno niektórzy, ale to nie u nas, oswajają takie zwierzątka. Ponoć się dadzą oswoić, natomiast nasze nietoperze są nieduże i oswoić się ich nie da – informuje Marek Kocurek, zoolog.
Zbliżać się na wyciągnięcie ręki i siłą łapać chyba też ich nie warto, bo przecież są pod ochroną i nie z każdym współpracować muszą chcieć. – Nie, ja dziękuję za budkę. Mam nadmiar, więc mogę rozdawać, gdyby chciały się zasiedlić, to się polecamy. Myślę, że ten pomysł z budkami nie jest najlepszy – stwierdza Małgorzata Glida, mieszkanka Ślęzan koło Lelowa. Bo nawiasem mówiąc i to dla właścicieli takich domków wiadomość zdecydowanie smutna – podobno lelowskie nocki na lelowskie batboxy rozmiary mają za duże.