Pomysł na Katowice, czyli Katowice dla odmiany…

Ani Wiszące Ogrody Semiramidy ani Miasto Ogrodów. To, czym szumnie chciano się chwalić o dziwo – jak się okazało – było tylko hasłem. I tak z Miasta Ogrodów, zostało tylko…. miasto. A że podobnych prób jak dotąd było już kilkanaście, pora zacząć drugą dziesiątkę. Kolejne hasło podobno będzie lepsze. Oczekiwania są spore. – Najlepsze hasło to jest takie krótkie, jak najbardziej proste, wydawałoby się banalne. Melchior Wańkowicz wymyślił hasło: cukier krzepi i w tych dwóch słowach jest zawarte wszystko, wszystko, co można powiedzieć o cukrze – stwierdza Andrzej Zydorowicz, były komentator sportowy.
Ale żeby się przekonać, że cukierkowo nie będzie, długo czekać nie trzeba było. Z pomysłu pod tytułem “Katowice – miasto nowych form” w przedbiegach trzeba się było wycofać. Bo nie do końca wiadomo, o jakie formy autorom chodzi. – Nie zyskał oczekiwanej akceptacji społecznej, medialnej – w związku z tym korporacje postanowiły przygotować coś może łatwiejszego w odbiorze – mówi Marcin Stańczyk, Urząd Miasta w Katowicach.
Tak postawiono wszystko na jedną kartę. I oto jest. Okazale brzmiące “Katowice dla odmiany” albo “Katowice w centrum przemian”. Sukces chyba można odtrąbić, bo ani jedno ani drugie – tak futurystycznie jak sławetne acz niezrozumiałe miasto nowych form – na pewno nie jest. – Natomiast te czy chwycą? Już chwyciły! Wiemy to z ankiety, która się odbywa na stronie opowiedzkatowice.pl, gdzie można dzisiaj do godziny 12 oddać głos na jedną z dwóch propozycji – informuje Wojciech Czyżewski, Media Partner.
Ale na tym nie koniec, bo nadal aktualny pozostaje przecież slogan “Katowice – miasto wielkich wydarzeń”. O jakie wielkie wydarzenia chodzi – nie wiadomo. Wiadomo za to, że wielkie na pewno są inwestycje. – Ludzie wychodzą z pociągu i widzą jedną wielką dziurę, ale jeżeli ten dworzec zostanie ukończony i skończy się ta wielka przemiana, to myślę, że będziemy inaczej odnosić czas w Katowicach. Nie, że było coś za starej Polski, czy za nowej, tylko za starego dworca albo za nowego – stwierdza Krzysztof Respondek, aktor.
Rzeczywiście, to że nadchodzą nowe czasy artyści czują chyba najmocniej. Może na razie nie czuje się tego w kościach, ale za to wszystkie Katowic blaski i cienie, te dawne i bardziej współczesne, po głębszej refleksji skłaniają do myśli, że jednym zdaniem “się dzieje”. – Akurat 5 lat jeździłem, studiując na Politechnice Śląskiej w Katowicach, do Katowic i naprawdę to, co jest teraz, choć oczywiście jestem dużo rzadziej, ale to, co się stało teraz w odniesieniu do tego, co było kiedyś, to jest niebo a ziemia – stwierdza Jacek Kuderski, Myslovitz.
A skoro tak, to oba hasła pewnie mogą okazać się dobre. By zatem podobnych dylematów uniknąć, o krytyczne spojrzenie poprosiliśmy czujnego obserwatora. – Negować, odcinać, amputować i strasznie wydumaną przyszłość i nowość oferować, która ma zachęcić ludzi do przyjeżdżania tu – to absurd – stwierdza dr Michał Smolorz, publicysta.
Bo z kolejnych pomysłów i haseł na razie nic nie wynika. Mierników skuteczności takiej promocji nie ma, a jeśli są nimi wyższe ceny nieruchomości, nowi inwestorzy, nowi ludzie i nowe osiedla – to tutaj nawet tego sukcesu widać jedynie namiastki.