Jest jeszcze szansa? Ruch Radzionków zagra w pierwszej lidze?
Z szybko biegnącego czasu nie cieszą się w Radzionkowie. Tutejszy Ruch w przededniu ligowych rozgrywek ma drużynę składającą się raptem z trzech piłkarzy. I olbrzymie długi. – Co do ligi, faktycznie cztery dni i ten mecz stoi pod dużym znakiem zapytania. Tak jak i cały udział Ruchu Radzionków w pierwszej lidze. Nowy zarząd jest praktycznie od paru godzin, więc należałoby się na szybko zastanowić jakie kroki wiążące podjąć – mówi Maciej Wąsiak, prezes Ruchu Radzionków. Bo w Radzionkowie nie ma ani drużyny, ani pieniędzy. Sebastian Gielza w Ruchu spędził w sumie trzy sezony. I jak wspomina, jeszcze dwa lata temu takich problemów nie było. – Do tej pory jak tam grałem, to było wszystko w porządku. Dopiero jak odchodziłem z klubu, to jakieś tam zaległości były, ale nie były takie znowu duże.
Niewiele lepiej, jest u kolejnego pierwszoligowca ze Śląska. Zarząd GKS-u Katowice również zmaga się z brakiem funduszy. Ostatnie dni zdominował jednak temat ataku pseudokibiców na katowickich działaczy. Emocji ale tych sportowych na boisku może zabraknąć bo ławka GKS-u jest krótka. Liczba piłkarzy wystarczy na ligowy start pod warunkiem że nie pojawi się jakakolwiek kontuzja. – Jeszcze nie jesteśmy w komplecie zgłoszeni, także działacze jeszcze pracują nad tym, żeby zakontraktować zawodników. Wiadomo, że mamy nałożony zakaz transferów, ale przypuszczalnie będziemy mogli kontraktować zawodników, tzw. wolnych. Także czeka jeszcze działaczy trochę pracy – wyjaśnia Rafał Górak, trener GKS-u Katowice. Sporo pracy i siły w przedsezonowe przygotowania włożono też w Tychach. – Ten tydzień na złapanie troszeczkę świeżości, takiej chęci i głodu piłki. Ruszamy w niedzielę, także gramy pierwszy mecz u siebie i chcemy zapunktować od razu z “grubej rury” – zaznacza Piotr Rocki, piłkarz GKS-u Tychy.
Z grubej rury może się uda, ale na pewno nie “u siebie.” Bo w przypadku tych piłkarzy ten termin ma dużo szersze znaczenie. – Nie mamy swojego stadionu, stąd w dalszym ciągu będziemy musieli grać w roli gospodarza w Jaworznie, stąd na pewno nie jest to łatwa sytuacja dla zespołu. To jest nasza największa bolączka – opowiada Piotr Mandrysz, trener GKS-u Tychy. Ile zespołów, tyle problemów. Najwięcej przed rozpoczęciem ligii wydają się mieć w Katowicach i Radzionkowie. – Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Po prostu w obu tych klubach tych pieniędzy nie ma i gdyby były, byłoby dobrze. Nawet Wisła Kraków bez pieniędzy, czy Lech Poznań nie dałyby sobie rady – uważa Paweł Czado, dziennikarz, “Gazeta Wyborcza”.
Budżety śląskich klubów należą do najniższych w pierwszej lidze. Pocieszające jest tylko to, że nie zawsze tylko one decydują o wyniku.