Mieszkańcy Powiatu Żywieckiego doczekali się deszczu

Dziś niebo zesłało mieszkańcom prawdziwy koncert. – Bardzo się ucieszyłem, że jest nadzieja, że woda przybędzie – mówi Andrzej Gibas, mieszkaniec Gilowic. Wody w powiecie żywieckim brakuje od kilku miesięcy. Susza dała im się we znaki do tego stopnia, że już przymierzano się do jej reglamentacji. Z tego, że pada cieszą się nie tylko ludzie. Bo zwierzęta już od jej widoku też zdążyły się odzwyczaić. Janusz Kostelik ma krowy. Dziennie ze studni pić powinny kilkaset litrów wody. Nie piją, bo studnia wyschła na wiór. – Już strażaków prosiłem, bo nie było skąd, bo bydłu nie powiem, że nie dam wody.
By przetrwać wszyscy tu muszą się mocno nagimnastykować. – Moje kąpiele pod prysznicem są tak, że proszę się nie śmiać, stoję w misce jak biorę prysznic, to zbieram tę wodę i ta woda z umycia jest wykorzystywana później do toalety – mówiła Edyta Kubicz, mieszkanka Jeleśni. Poziom wody mógł być wyższy, ale wtedy w sieci nie popłynąłby prąd. – Ze zbiornika żywieckiego woda spuszczana musi być z tej racji, że niżej mamy hydroelektrownię Porąbka- Żar i tutaj niestety jest oblig wypuszczania takiej wody, żeby zapewnić pracę elektrowni – wyjaśnia Andrzej Zieliński, starosta żywiecki.
Jej poziom tylko w ciągu doby obniżał się o sześć centymetrów. Nie dziwi zatem, że zamiast gasić, deszcz rozniecił nadzieję, na powrót normalności. Ten upragniony gość wpadł tu jednak tylko na chwilę. Zachłysnąć się jego obecnością nie zdążymy. – Kolejne pięć dni pogodnych z umiarkowanym zachmurzeniem albo w ogóle bez zachmurzenia i z temperaturami około 20 w niedzielę i 22 poniedziałek – informuje Grażyna Bebłot, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Prognozy zwiastujące złotą polską jesień w tym roku dla nich to istne przekleństwo. – Jeżeli jesień będzie sucha, a w miarę szybko przyszłyby przymrozki, to nawet przy śnieżnej zimie ta woda nie zasili poziomu. Praktycznie trzeba będzie czekać do wiosny, żeby to przesiąkło – oznajmia Mirosław Wilga, wydział zarządzania kryzysowego starostwa w Żywcu.
Mieszkańcom większych miast naszego regionu susza ujdzie na sucho. Jak twierdzą eksperci zbiorniki w Dziećkowicach, Czańcu czy Tresnej nie są zagrożone. – Te zasoby według naszych szacunków, gdyby nie spadła ani kropla deszczu, wystarczą na sześć do siedmiu miesięcy – stwierdza Jarosław Kania, Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów.
Starzy górale mawiają, że ile “dosuszy, tyle doleje”. I właśnie tego obawiają się najbardziej. Bo o ile w suszę można jakoś ugasić pragnienie, o tyle z powodzi trudno wyjść suchą stopą.