Ludowo znaczy kontrowersyjnie, czyli muzyczny koktajl z Pszczyny

Nieznana przez młodych teraz ma szanse na regenerację. Ludowa muzyka ziemi pszczyńskiej w wykonaniu współczesnych twórców. Oryginalna jest tu tylko gwara, bo forma nowoczesna. I choć w odbiorze nie zawsze łatwa, to trafiła w gusta również starszych słuchaczy. – Mnie odpowiada taka gęsta, posępna materia, ale najpiękniejsze było tam wprowadzenie takiego odcinka tych białych głosów naszego zespołu. To bass-tuba chyba to jest tak ożywcze, to skontrastowanie tego, że to na pewno zasługuje na duże uznanie – mówi Leszek Spyra, twórca zespołu ludowego “Pszczyna”. Na płycie znalazło się trzynaście utworów wykonanych przez muzyków związanych z Pszczyną. – Dzięki współpracy zespołów ludowych razem z osobami, które grają muzykę rockową, a jest tą osobą między innymi Szymon Szczepańczyk, który jest pomysłodawcą tej płyty udało się stworzyć wspaniały projekt. Szkoda, że projekt postrzegany przez publiczność w kontekście jednego teledysku – stwierdza Dariusz Skrobol, burmistrz Pszczyny.
Chodzi o “Gorzołkę” zespołu Huge CCM. Metalowcom z Pszczyny dostało się między innymi za to, że wódka się leje, że stroje ludowe, że po prostu nie przystoi. Choć jak mówią pozostali wykonawcy którzy na płycie zaśpiewali, nikomu nie chodziło o naśmiewanie się z tradycji i kultury śląskiej. – Jesteśmy bardzo mocno z Pszczyną związani i mamy tą świadomość, że stąd pochodzi bardzo dużo piosenek, że ta kultura jest tutaj bardzo bogata. To z jednej strony, a z drugiej, żeby pokazać to młodym ludziom, żeby pokazać to komuś innemu, bo trzeba powiedzieć, że te tradycyjne, konwencjonalne, konserwatywne wręcz wykonania one trafiają do pewnego grona osób i to grono jest zamknięte – uważa Michał Czernek, zespół Avocado. Być może jednak otworzy się dzięki temu nietypowemu podejściu do tradycji, która rozumiana jest na wile sposobów.
Marek Motyka od pięciu lat zgłębia tajniki tej mało znanej muzyki, między innymi ze śpiewników Adolfa Dygacza. Do dawnych tekstów tworzy bliższą jego sercu bluesową aranżację. Właśnie pracuje nad kolejnymi utworami, bo jak mówi jest to bogactwo niewyczerpane. – Piętnaście tysięcy zebrał Adolf Dygacz, to piętnaście tysięcy pieśni policz ile to płyt a połowa tych tekstów jest zapomniana, to tylko tutaj region śląski a jeszcze cieszyński napływ i dużo pieśni z Czech, regionalnych.
Dlatego zdaniem ekspertów ważne, by tę tradycję zacząć pielęgnować. – Ci autentyczni twórcy giną. Jeszcze jest ich trochę na Lubelszczyźnie, w zamojskim, kieleckim, w tych częściach i na tym się to kończy, więc przyszłość tej muzyki ludowej w rekonstrukcjach – tłumaczy Leszek Spyra.
Jeśli ta pszczyńska folkowa rekonstrukcja przez samych twórców nazwana regeneracją zostanie przyjęta dobrze niewykluczone, że muzyczny projekt doczeka się kontynuacji.