Przy alei Roździeńskiego ulatnia się gaz, ale z usunięciem awarii nikt się nie spieszy

Śpią spokojnie tylko dlatego, że jeszcze nie wiedzą jak groźnego mają sąsiada. Choć jest niewidzialny, to tej ekipie udało się go namierzyć. – Poczuliśmy gaz, jak zaczęliśmy robić odwiert. Odwierciliśmy pierwsze dwa metry i przerwałam prace, kazałam się ludziom odsunąć – opowiada Hanna Bukowy, kierownik odwiertów. Usunąć zagrożenie błyskawicznie mieli wezwani na miejsce gazownicy. I to mimo tego, że stężenie gazu jest w tym miejscu przekroczone o ponad 80 procent. Zapału do rozwiązania tego palącego problemu jednak nie wykazali. Gazownicy ograniczyli się jedynie do wykopania dziury i ogrodzenia terenu. – Tak się akurat niefortunnie złożyło, że w Katowicach mamy kilka awarii i musieliśmy najpierw usunąć te awarie, które miały miejsce bezpośrednio w terenie zabudowanym – wyjaśnia Andrzej Hluzow, Górnośląska Spółka Gazownictwa.
Do tej awarii doszło jednak w centrum miasta, raptem kilkanaście metrów od bloków mieszkalnych, w bliskim sąsiedztwie uniwersytetu. – Rurociąg jest z drugiej strony ogrodzenia, także nie mogliśmy w nic trafić, żeby coś uszkodzić – mówi Marek Baran, który wykonywał odwiert. O potencjalnym zagrożeniu nikt jednak mieszkańców nie poinformował. – Nawet nie wiedziałam, że tam gaz gdzieś uchodzi. Nic nie wiem, spółdzielnia nigdy nic nie mówi. Nie wiem, może między sobą oni wiedzą – stwierdza Aniela Bendkowska, która mieszka tuż przy miejscu awarii.
Z tej wiedzy jednak niewiele wynika. Awarię zgłoszono już 2 dni temu. Dla Jolanty Kasperek, która pracuje zaledwie kilka metrów od miejsca wykopu, to dwa dni horroru. – Naturalny odruch jest, że człowiek się boi, że może wylecieć w powietrze. Bo naturalne jest, że słyszy się, że gaz wybucha. Przy kopaniu, jakby coś zaiskrzyło, to można wybuchnąć.
Gazownicy zachowują jednak zimną krew i uspokajają. – Przyjeżdżają ekipy, które kontrolują czy wypływ gazu się nie zwiększa, ponieważ tego zagrożenia, tak jak powiedziałem nie ma, dzisiaj zostanie awaria usunięta – odpowiada Andrzej Hluzow.
Bo choć rurociąg prawdopodobnie sam się rozszczelnił, to już sam na pewno się nie naprawi.