Trafiają w sam środek. Niewidomi strzelają z karabinu pneumatycznego

To nie lada wyzwanie – trafić w sam środek tarczy kilka razy z rzędu. Oni tę sztukę opanowali jednak do perfekcji, ale nie sokoli wzrok jest tu kluczem do sukcesu, a perfekcyjny słuch. Aleksander Krajewski strzelnicę pamięta jeszcze z czasów szkoły średniej. Później zachorował na cukrzycę. W wyniku powikłań stracił wzrok. – Długo siedziałem w domu, nic nie można było robić. Na strzelnicę zaprosiła mnie koleżanka, zobaczyłem i strzelam – mówi Aleksander Krajewski, stracił wzrok przez cukrzycę.
Aleksandra Janaczek swoją przygodę ze strzelaniem zaczynała właśnie tu. Od broni palnej. Jej pierwszy strzał nie trafił nawet w tarczę. Dziś jest mistrzynią Europy w strzelaniu z broni pneumatycznej osób niewidomych i słabowidzących. Dziś pomaga tym, którzy zaczynają przygodę ze strzelectwem. – Tutaj ludzie potrafią wierzyć w siebie, we własne możliwości. Integrują się tutaj z osobami zdrowymi, bo asystent musi być, powinien być osobą o dobrym wzroku i pokierować niewidomego strzelca – mówi.
Niewidomi zawodnicy strzelają z tej samej broni, co widzący strzelcy. Różnica polega na tym, że nie używają do tego lunety. – W środku jest właśnie całe to oprzyrządowanie, które przetwarza natężenie światła, które jest tam naświetlone na tarczy. Maskownica jest zakładana na tarczę, punkcik jest centralnie naświetlany, natężenie tego światła jest przetwarzane na dźwięk. Który dociera do nich przez słuchawki. Wysokie dźwięki oznaczają, że zawodnik mierzy najbliżej środka tarczy. – Osoby przychodzące z zewnątrz do nas na zajęcia pytały, czy mamy gdzieś jakieś schrony, jakiś sprzęt zabezpieczający przed postrzałem. Tutaj nie ma takiej potrzeby. Zawodnicy naprawdę strzelający z pneumatyka strzelają celnie, strzelają w tarczę, nie strzelają nigdzie w powietrze – wyjaśnia Adrian Hibner, Klub Sportowy Niewidomych i Słabowidzących “Karolinka”. Podczas zawodów obowiązują ich te same reguły i rygory jak u zawodników o zdrowych oczach.
Z poziomu zawodów zadowolenia nie kryje prezes Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego. Takich zawodników wciąż przybywa. – Tutaj odbiór tego sygnału dźwiękowego i naprowadzenie na cel nie jest tak precyzyjne jak wzrok, więc to są dwie różne sprawy. Natomiast wynik jest wynikiem. 391 punktów – mówi Tomasz Kwiecień, prezes Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego. Na czterysta możliwych. Choć Ci, którzy w zawodach wystartowali mówią, że nie tylko o podium tu chodzi. – Mogę robić to, co robią wszyscy inni. Okazuje się, że osoba niewidoma z karabinem specjalnie przystosowanym, może też strzelać i osiągać sukcesy – stwierdza Aleksander Krajewski, stracił wzrok przez cukrzycę.