RegionWiadomość dnia

Afgańskie szkolenie w Częstochowie

Poza wykonywanym zawodem różni ich prawie wszystko. Różni nawet to, czym pracują. – Bardzo ciekawe dla mnie były te sprzęty. Nie mamy u siebie takich sprzętów – mówi Salahoddin Sarhadi, strażak z Kabulu. Kilkudziesięciu strażaków z Afganistanu szkoli się w Częstochowie. Naukę finansują polskie ministerstwa. Po pokonaniu kilku tysięcy kilometrów zostali ubrani od stóp do głów. Jednak często wolą nosić własne, by nie zniszczyć tych kupionych za tysiące. – Oni boją się, że czasami ten sprzęt mogą zniszczyć, zepsuć… Boją się nawet ubrudzić swoje ubranie. To jest coś takiego śmiesznego, a ubrania przecież są specjalne. Służące do tego typu działań – mówi st. bryg. Marek Chmiel, komendant Centralnej Szkoły Straży Pożarnej.

W Centralnej Szkole Straży Pożarnej w Częstochowie przeszli właśnie nieformalny egzamin. Choć nie zawsze wszystko szło jak po maśle, to i tak nasi strażacy mają sporo szacunku do pracy Afgańczyków. – Oni pokazywali jak oni to robią, jak sobie radzą. Niejednokrotnie – pod ostrzałem, karabiny, bomby, samoloty latające nad głowami i te techniki są troszkę inne – mówi kpt. Paweł Pener, Centralna Szkoła Straży Pożarnej w Częstochowie.

Jak sami przyznają – gaszenie pożaru w Afganistanie, to często akcja nie do końca skoordynowana. Z drugiej strony dodają – polski strażak ma łatwiej, bo nie musi obawiać się, że w trakcie akcji stanie się celem ataku szaleńca. Problemem jest też ich liczba. – Nasze struktury przez lata wojen zostały całkowicie zniszczone. W całym Afganistanie mamy tylko 1600 strażaków. Jest nas tak mało, że trudno nawet o przeprowadzenie naboru – informuje Samullah Hamed, komendant straży pożarnej w Kabulu.

Po powrocie do kraju tak przeszkoleni mają uczyć innych. Szkolenie skończyłoby się pewnie całkowitą klapą, gdyby nie tłumaczka. Kulturowy zderzak, bez którego nie udałoby się przeprowadzić żadnej akcji. Tłumacząc polskich dowódców przyznaje, że sporo dodawała od siebie. – Po to, żeby Afgańczycy nie czuli się, że chłodno są traktowani to np. tłumacząc z polskiego na dari w takich sytuacjach muszę dobudowywać, muszę zgodnie z ich normami więcej powiedzieć tych form – wyjaśnia Ivonna Nowicka, tłumaczka języka perskiego.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Bo pomimo surowych warunków panujących w Afganistanie, stopień uprzejmości jest na znacznie wyższym niż w Polsce poziomie. Jeden z większych komplementów to życzenie drugiej osobie “by był kwiatuszkiem i łączką”. Życzenie polskie pewnie jest takie, by oni stali się kwiatem, ale afgańskiej straży pożarnej.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button