RegionWiadomość dnia

Spalony samochód i zdemolowana hala. Tak bawiono się w Sylwestra w Zabrzu

Nie na taki początek roku liczył Michał Kieres. Gdy w najlepsze bawił się ze swoją dziewczyną na zabawie sylwestrowej zadzwonił do nich telefon. Nie były to jednak życzenia noworoczne tylko wiadomość, że ich samochód stanął w płomieniach. – On spłonął przed dwunastą, dostaliśmy informacje, że około 23:30 już się palił, to jest pierwsza sprawa. Samozapłon też nie wchodzi w grę, bo przednia część tam gdzie się znajduje cała instalacja elektryczna jest nienaruszona. Dlatego nie wierzy w przypadek. Jak mówi samochód zostawił w tym miejscu, ponieważ w poniedziałek miał oddać go do warsztatu samochodowego, który znajduje się kilkadziesiąt metrów dalej. W okolicy kilka mieszkalnych domów, przystanek autobusowy i tramwajowy, hala sportowa i klub muzyczny Wiatrak. Sprawcy do tej pory nie udało się złapać. Policjanci nie chcą też na razie mówić o celowym podpaleniu. – To dopiero zweryfikuje prowadzone postępowanie przez policjantów z komisariatu, ale faktycznie zdarzenie w wyniku, którego spalony został doszczętnie samochód miało miejsce– informuje asp. sztab. Marek Wypych, KMP w Zabrzu.

Nieco mniej zniszczeń jest za to po drugiej stronie ulicy. Sprawców było ponad dziesięciu. Wszyscy byli agresywni. Ochroniarz obiektu zdążył przed ich atakiem zamknąć się w hali. – Drzwi obrzucali kamieniami i szybami. Dobrze, że to wytrzymało i naprawdę szczęście ma ten ochroniarz, który był, bo jakby on im otworzył drzwi to podejrzewam, żeby weszli do środka, do hali – mówi Adam Jakubiak, dyrektor hali sportowej NMC Powen Zabrze. Zniszczeń dokonali za to na zewnątrz hali. Powyrywali choinki i instalacje elektryczne z ziemi. Zerwali też oświetlenie. Na razie nie wiadomo czy Ci sami mężczyźni mogli mieć coś wspólnego z płonącym samochodem. Wiadomo, że tu pojawili się kilka godzin później od tego zdarzenia. Sprawców cały czas szuka policja. Na własną rękę śledztwo prowadzi też pan Michał. – Wróciliśmy do domów, trochę się nam zabawa sylwestrowa skróciła i rozpocząłem akcję facebookową, medialną i ma ona oddźwięk.

Często bywa ona skuteczna. Tak było chociażby w przypadku pani Marzeny Pajdak, której mąż zginął tragicznie na krajowej jedynce. Potrącił go kierowca tira, który zbiegł z miejsca zdarzenia. Jedynym śladem była część. – Co jest bardzo istotnym tropem, ponieważ sprawca musiał dokonać naprawy najprawdopodobniej tego pojazdu, więc musiał gdzieś zakupić taką część – mówił Arkadiusz Andała, prywatny detektyw.

Dlatego pani Marzena pomocy szukała niemal na wszystkich portalach i forach motoryzacyjnych i u zawodowych kierowców. Sprawcę wypadku udało się złapać kilkanaście dni później. Na szybkie rozwiązanie swojej sprawy liczy też i Michał, bo jak mówi kanały alternatywne poszukiwań sprawcy bywają coraz bardziej efektywne.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button