Czy to już epidemia świńskiej grypy? Kolejni pacjenci z wirusem AH1N1
Tych nieobecnych ciągle przybywa. W bielskiej szkole absencja sięgnęła już 20-stu procent. Sytuacja jest na tyle poważna, że w walce z rozprzestrzeniającym się wirusem grypy szkoły sięgają po wszystkie dostępne sposoby. – Hurtownia nie była w stanie nam dostarczyć odpowiedniej ilości. Dzisiaj za parę minut powinna przyjść druga dostawa i już będziemy w stu procentach zabezpieczeni, jeżeli chodzi o ilość tych maseczek – mówi Marcin Gut, Towarzystwo Szkolne im. M.Reja w Bielsku-Białej.
Jednak mimo starań dyrekcji, o tym że są skuteczne, nie wszyscy są tu jednak przekonani. – Nie wiem, czy to jest tak potrzebne zabezpieczenie, aczkolwiek może to zwiększa jakąś ochronę przed tym wirusem. Ale jak mamy się zarazić, to i tak się zarazimy – stwierdza Michał Sowa, uczeń.
Takie rozumowanie – jak przekonują specjaliści – w przerwaniu łańcuszka zarażeń nie pomoże. – Jest zachorowanie, niestety zbagatelizowane – zaczyna się pojawiać powikłanie i potrzeba leczenia. A tego wymaga coraz więcej mieszkańców województwa śląskiego. Wirus AH1N1 wykryto już u 34 osób. Od piątku to wzrost o ponad 30 procent. – To na pewno nie jest koniec zachorowań. Ich będzie zdecydowanie więcej, bo zawsze odnotowujemy właśnie na przełomie stycznia i lutego dosyć dużą ilość przypadków – informuje Grzegorz Hudzik, Śląski Wojewódzki Inspektor Sanitarny.
Tych najwięcej, bo 19 jest w Bielsku-Białej. U siedmiu osób wykryto wirusa w Jaworznie. Trzy przypadki odnotowano w Katowicach, dwa w Zabrzu, po jednym w Będzinie, Dąbrowie Górniczej i Cieszynie. – Stan dwóch pacjentów jest ciężki, dlatego że chorują na inne ciężkie choroby, Na to nałożyła się ta grypa i skutek jest taki, że są niewydolnymi oddechowo. Całkowity zakaz odwiedzin w szpitalu. Pacjenci są izolowani – mówi Ryszard Więckowski, lekarz naczelny Szpitala Wielospecjalistycznego w Jaworznie.
Zakaz odwiedzin obowiązuje nieprzerwanie również w szpitalu wojewódzkim w Bielsku-Białej. Tu obecnie chorych na świńską grypę jest siedmiu pacjentów, ale też dwóch lekarzy. – Czekamy na wyniki badań tych pacjentów naszego szpitala, u których podejrzewamy obecność wirusa. W najbliższych dniach będzie wiadomo, czy ta liczba się zwiększyła – informuje Jolanta Trojanowska, rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej.
Przybywa pacjentów w przychodniach. Do tej bielskiej zgłosiła się dziś Elżbieta Wylegała. Ma wysoką gorączkę i kaszel. – Samopoczucie jak rozklepany naleśnik, na co czekać? Trzeba iść do lekarza. Nie ma co hodować, żeby potem sobie wyhodować np. zapalenie płuc, czy opon mózgowych, tudzież mięśnia sercowego. Tu nie ma żartów – stwierdza. Niby oczywiste, a jednak wielu wciąż tę poważną chorobę, poważnie nie traktuje. Mimo że jej największa fala dopiero przed nami.