RegionWiadomość dnia

Lodowiska i stoki otwarte. Śląskie miasta szykują wyjątkowe atrakcje

Bez względu na pogodę i strach przed kontuzją. Tutaj ferii zimowych w domu przed komputerem nikt sobie nie wyobraża. – Wolę łyżwy, bo można się poślizgać, można się nauczyć, bardzo fajnie jest. Można miło spędzać czas – mówi Łukasz Doner. – Fajnie się ślizgam. Tutaj fajnie się jeździ, ślisko jest – dodaje Julia Kozieł. I choć do śląskich ferii jeszcze niemal trzy tygodnie, to z dnia na dzień przybywa miejsc, w których spędzić będzie można je na sportowo. W przypadku chorzowskiego lodowiska za 5 złotych na godzinę. – Dzieci na ogół nie mają takiej możliwości, żeby ten sprzęt miały, więc takie wejście na lodowisko dla dziecka czasami jest już wydatkiem dla rodziny, szczególnie gdy tych dzieci jest więcej – zaznacza Bogusława Borycka-Świerzy, nauczycielka. Bez strachu o wydatki będzie można za to pojeździć w Tychach. Miasto przygotowało aż trzy otwarte lodowiska, między innymi na Paprocanach i placu pod Żyrafą.

Od kilu dni na łyżwach i to całkiem profesjonalnie jeździć można również w Katowicach przy Akademii Wychowania Fizycznego. Wszystko dzięki akcji Biały Orlik. – Mamy minus 5, minus 10, teraz minus 15 ma nadchodzić, także wylejmy na jakimś betonie, na jakimś boisku wodę. Niech to zamarznie, niech dzieciaki mają frajdę, niech się bawią – mówi Mariusz Czerkawski, hokeista, były zawodnik NHL.

Jeśli nie łyżwy, to może narty. W tym roku, dzięki pogodzie, nie trzeba nawet wyjeżdżać w góry. W ferie każdy chętny pojeździć będzie mógł na stoku Środula w Sosnowcu od 10 do 21. I choć do największych ośrodków narciarskich im daleko, to wszystkie tego typu stoki mają jeden niezaprzeczalny atut. – Stok jest umiejscowiony bardzo blisko miasta. Można tu dojechać autobusem komunikacji publicznej, także raczej nastawiamy się na rodziny – mówi Tomasz Pezda, Ośrodek Obiektów Górskich w Bielsku-Białej.

Podobnie jak chyba na najmniejszym stoku w regionie – w katowickiej Kostuchnie. – Wyciąg jest przygotowany typowo do nauki. Przyjeżdżają tu całe rodziny, szczególnie z tymi mniejszymi dziećmi. Dzieci potem podrastają i jadą do Szczyrku, czy do Zakopanego – mówi Jan Kotas, stok Sopelek w Katowicach. Ale najpierw mogą pojechać na sąsiednią ulicę.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button