RegionWiadomość dnia

Niebezpieczny lód. Pokaz ratowników na Paprocanach [Zdjęcia]

Lód, czyli krucha granica między życiową pasją, a śmiertelnym niebezpieczeństwem. Każdy z wędkarzy, jeśli nawet sam nie przeżył to chociaż zna kogoś kto w tak groźnej sytuacji się znalazł. Mimo to z podlodowego wędkarstwa nie zamierzają rezygnować.Teraz jeszcze można. Jest lód na tyle wytrzymały, te pierwsze deszcze nic nie zrobią – mówi Piotr Loska, wędkarz. Odwilż dla wędkujących w przeręblach jest bardzo niebezpieczna. Wcześniej skuta lodem tafla jest teraz krucha i cienka. Ratownicy podkreślają, wchodząc na lód w takich warunkach ryzykujemy i to nie tylko swoje życie.To jest też narażanie życia ratowników z tym, że dysponujemy takim sprzętem jaki mamy i umiemy sobie w takiej sytuacji poradzić oraz takiej osobie pomóc – zaznacza bryg. Piotr Szojda, Państwowa Straż Pożarna w Tychach.

Brawura i lekkomyślność, co roku są przyczyną takich wypadków. Co roku też służby ratunkowe apelują o rozwagę i przypominają zasady bezpiecznego postępowania w przypadku załamania się lodu. – Szalik, gałąź, kij do hokeja, jak dzieciaki grają na zamarzniętych jeziorach i stawach takie kije mają. To jeżeli nie same dzieciaki, najlepiej ktoś dorosły weźmie tego kija. Poturla się i poda nam tego kija – oznajmia Michał Żyrdka, ratownik wodny. W samodzielnym wydostaniu się z wody pomóc możemy sobie sami. Gdy lód pęka pod nogami, czekając na profesjonalistów liczą się sekundy.Każda minuta w takiej zimnej wodzie powoduje to, że ta osoba po pierwsze jest wyziębiona. Ubrania, które ma na sobie zostają zmoczone, to jednocześnie zwiększa ciężar. Przypuszczam, że około dziesięciu minut taka osoba jest w stanie wytrzymać – wyjaśnia Jacek Krokus, ratownik wodny.

Potem funkcje życiowe zanikają, a szansa na ocalenie spada niemal do zera. To cenna lekcja zwłaszcza teraz zimą, gdy na pokrytych lodem akwenach nie brakuje ryzykantów.W tamtym roku widziałam tutaj dużo ludzi. Sama bym teraz już nie weszła, ale gdybym widziała, że komuś coś się dzieje, to bym pomogła – podkreśla Paulina Kosiecka, mieszkanka Tychów.

My mamy skafandry i można powiedzieć, że jest nam ciepło, natomiast ktoś jak wpadnie do zimnej wody, to momentalnie jest mu zdecydowanie trudniej zapanować nad swoimi emocjami, a co za tym idzie tez wyjść – dodaje Marcin Kotoń, ratownik wodny.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

W takich warunkach na nurkowanie pod wodą z uśmiechem na twarzy mogą pozwolić sobie tylko nieliczni. A najlepszy nawet instruktaż nie zastąpi zwykłej ostrożności.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button