RegionWiadomość dnia

Najdroższa woda jest na Śląsku. Dlaczego?

To już nie przelewki, bo po raz kolejny trzeba będzie większy strumień pieniędzy przeznaczyć na rachunki. W Rudzie Śląskiej czara goryczy już się przelała, bo tu mieszkańcy za metr sześcienny wody i ścieków płacą ponad 14 zł. – Używamy tylko na tyle, ile potrzebujemy. Pozmywać, wykąpać się, ugotować i mieć trochę na boku, żeby z kranu nie brać – mówi Zofia Wolewińska, mieszkanka Rudy Śląskiej. W Rudzie Śląskiej cena jest najwyższa spośród wszystkich polskich miast, które liczą ponad 100 tysięcy mieszkańców. Co ciekawe w pierwszej piętnastce tego ogólnopolskiego rankingu aż dziesięć miast jest z właśnie województwa śląskiego. – Jeśli chodzi o województwo śląskie, to rzeczywiście jest tu najdroższa woda w Polsce. Jest to skutek historii, szkód górniczych, przez które straciliśmy dostęp do źródeł – wyjaśnia Andrzej Gut, prezes Katowickich Wodociągów.

Źródła finansowe najszybciej wyczerpują się w punktach gastronomicznych. Restauracje są szczególnie czułe na okrajanie swojego dochodu. – Staramy się nie podnosić cen dla klientów z tego powodu, ale nawet minimalne podniesienie ceny wody jest dla nas odczuwalne i jest to dla nas duży koszt – podkreśla Aleksandra Wincencik, menedżer restauracji City Rock w Katowicach. Jeszcze większe koszty ponoszą myjnie samochodowe. Tu przykręcenie kurka też jest niemożliwe, bo woda jest produktem pierwszej potrzeby. – Wody wiadomo jak to na myjni samochodowej zużywamy bardzo dużo, ale co do podwyżki nie odczuwamy jej i dla klientów nie będziemy podnosili cen – stwierdza Tomasz Grochowski, Myjnia Samochodowa” TOMEX” w Katowicach.

Prawda jest jednak taka, że wraz ze wzrostem ceny wody, spada jej zużycie. W Bytomiu w ciągu ostatnich pięciu lat spadło o ponad 800 tysięcy metrów sześciennych, w tym samym czasie cena wody i ścieków wzrosła o ponad 5zł. – Wynika to ze zmniejszania się mieszkańców miasta i także oszczędności. Mieszkańcy oszczędzają wodę, bo woda nie jest tania, dlatego mieszkańcy liczą się z jej użyciem – tłumaczy Agnieszka Klich, rzecznik prasowy Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego. Dobrze liczą nie tylko w Bytomiu. – 20 lat temu Śląsk zużywał 2 miliony metrów sześciennych na dobę, a teraz zużywa niecałe 400 tysięcy, czyli pięciokrotnie mniej i to powoduje, że cena metra sześciennego jest droższa – wyjaśnia Jarosław Kania, prezes Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów.

Drożej jest m.in. w Katowicach, gdzie od dziś obowiązuje nowy taryfikator. W stolicy aglomeracji przez 10 lat sprzedaż spadła o ponad 3,5 mln metrów sześciennych. W nieco krótszym czasie cena wzrosła o sto procent. A to nie koniec. – Do 2015 roku możemy się spodziewać, że ceny w dalszym ciągu będą rosły w związku z inwestycjami infrastrukturalnymi, bo taki jest wymóg unijny, że miasta powyżej 100 tysięcy muszą być skanalizowane w 98% – mówi Agnieszka Jaszkaniec, rzecznik prasowy Katowickich Wodociągów. Wodę dla większości miast w aglomeracji dostarcza Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów, które jej metr sześcienny sprzedaje za 2,02 zł. Tę cenę tworzą cztery główne składniki. Najdroższym są pracownicy. W dalszej kolejności jest amortyzacja, podatki i energia. Dostawca wody musi też na niej zarobić. – Ona rośnie mnie więcej o stopień inflacji powiększony o 1-2%. Nie jest to wzrost, który idzie w dziesiątki %, tylko wzrost o kilkanaście groszy rocznie – stwierdza Jarosław Kania, prezes Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Na ostateczną cenę  wpływ ma aż 13 głównych składników. Wody w wodzie jest tylko niecałe 22%. I to chyba najlepszy przykład na to, że oszczędzanie nie popłaca. 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button