Region

W szpitalu w Myszkowie nie otrzymamy nocnej i świątecznej pomocy

Pomoc tylko w dzień, bo wielkimi krokami nadciąga problem dla myszkowskiego szpitala, który za kilka dni dotyczył będzie także tych ludzi. Najprawdopodobniej od piątku nocnej i świątecznej opieki po prostu nie będzie. – Dla mnie to jest wielką porażką. Tyle lat po prostu to istniało tutaj w szpitalu, to było wygodą – mówi pacjent. Teraz po taką wygodę jechać trzeba będzie kilkanaście kilometrów, najprawdopodobniej w to miejsce. Wszystko dlatego, że zdaniem NFZ-u, potrzeby pacjentów zostaną zaspokojone tu lepiej, niż w szpitalu. Szpitalu, w którym po takiej nowinie zawrzało. – Być może podano bardzo niską cenę, ale sami państwo wiecie, że cena odzwierciedla jakość, więc jeśli będziemy w nieskończoność obniżać cenę, to jaka jakość będzie dla pacjenta – oznajmia Dorota Kaim-Hagar, radna powiatu, naczelna lekarz SP ZOZ w Myszkowie.

Problem jednak w tym, że myszkowski szpital sam jest sobie winien, co prawda przegrał, ale – dopiero drugi konkurs na nocną obsługę pacjentów. Do pierwszego, w którym byłby jedynym oferentem w ogóle nie przystąpił. Zdaniem lokalnych dziennikarzy zawinił jeden z pracowników. – Według naszych nieoficjalnych informacji dalej pije. Być może to jest przyczyna, dlaczego szpital zawala kontrakty, ponieważ w tym szpitalu toleruje się picie – podkreśla Jarosław Mazanek, Gazeta Myszkowska.

Nieprawda. Żaden pijany pracownik nie siedzi tutaj przed komputerem i nie decyduje, czy przystąpić do konkursu czy nie przystąpić. Faktem jest, że do pierwszego konkursu nie przystąpiliśmy – odpowiada Jacek Kret, dyrektor Szpitala Powiatowego w Myszkowie.

Na pytanie o konkretne przyczyny dyrektor odpowiedzieć nie chciał, bez względu jednak na nie i na to kto ponosi winę, zmiany odczują pacjenci. – Temu dobrze, kto będzie miał dojazd do Mrzygłodu, a niektórzy ludzie nie mają w ogóle dojazdu. Nie każdego stać na samochód i nie każdy ma środki transportu, by mógł tam dotrzeć w ogóle– denerwuje się pacjent. Zdaniem Zofii Jastrzębskiej, która w swojej przychodni zdecydowała się wynająć pomieszczenia dla zwycięzcy konkursu – ta zmiana dla pacjentów wcale nie musi oznaczać zmiany na gorsze. – Czy pacjenci mają się bać? Uważam, że nie, bo nie ma czego, jest to taka sama placówka jak każda inna.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Tylko, że oddalona od centrum powiatu o kilkanaście kilometrów, zdecydowanie mniejsza i na pewno nie tak wszechstronnie wyposażona jak szpital. – I oczekuje tam pomocy, a nie tylko recepty, bo tam może tylko otrzymać receptę, ewentualnie jakąś tam tabletkę, czy zastrzyk przeciwbólowy – stwierdza Janusz Jakubiec, lekarz, powiatowy radny.

Ból rozczarowanych pacjentów leży w rękach NFZ-u. Dyrekcja szpitala w Myszkowie złożyła już odwołanie od jego decyzji. Podpisało się pod nim kilka tysięcy osób.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button