RegionWiadomość dnia

Dzisiaj mija rok od katastrofy pod Szczekocinami. Co dzisiaj wiemy o katastrofie?

Dzisiaj – rok po katastrofie, dźwięk przejeżdżającego pociągu nadal w miejscu szczekocińskiej katastrofy brzmi złowieszczo. W pierwszą rocznicę tragicznego wypadku, tuż przy torach modlą się bliscy ofiar. Państwo Błachnio byli najbliższą rodziną maszynisty pociągu TLK “Brzechwa”, który uczestniczył w zeszłorocznej katastrofie. “-Nie ma…nie ma dnia żeby tak człowiek nie myślał, zawsze mam …” mówi szwagier jednego z maszynistów. Jadwiga Błachnio, rodzina maszynisty TLK “Brzechwa” dodaje: “Miał iść za pół roku na emeryturę. Nawet tej emerytury nie doczekał. Tak czekał…Przeżył raka, bo był ciężko chory, wykaraskał się z tej choroby.”

W zderzeniu dwóch pociągów pod Szczekocinami, zginęło 16 osób, a ponad sto zostało rannych. Katastrofa wydarzyła się tuż przed 21.00. Janina Kwiecień, mieszkanka Chałupek tak wspomina dramatyczne chwile: “-Tam się coś stało, chyba się zderzyły pociągi, bo to taki huk był, że my podskoczyli w domu. Okropny był huk. Myśleliśmy, że bomba.” Ogrom tragedii na własne oczy widział mieszkający w pobliskich Szczekocinach, Edward Dankowski: “-Tam byłem przy tym, jak te wagony było pospiętrzane, to rany boskie. Nie ma o o czym mówić.”

Dziś w Chałupkach spotkali się wszyscy, których chcąc nie chąc ta tragedia w jakiś sposób ze sobą związała. Rodziny ofiar, kolejarze, strażacy. Wśród nich, ci z Ochotniczej Straży Pożarnej w Szczekocinach, którzy jako pierwsi dotarli na miejsce. Po roku, w podziękowaniu dostali nowy wóz strażacki. Ten, który brał udział w akcji ratunkowej, miał…czterdzieści dwa lata.”-Bardziej cieszylibyśmy się z przekazania tego samochodu w innych okolicznościach. No ale cóż…życie nam dyktuje takie jakie jest, i nie wybieramy czasu i miejsca”- mówi Stanisław Gradziński, naczelnik OSP w Szczekocinach.

W częstochowskiej prokuraturze wciąż toczy się śledztwo. Zarzuty usłyszało na razie dwoje dyżurnych ruchu ze Starzyn i Sprowy. Według prokuratorów, gdyby nie popełnione przez nich błędy, do tragedii na torach by nie doszło. “-Nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Nie zgadzam się na obarczanie winą wszystkich dyżurnych ruchu, którzy rzetelnie, profesjonalnie, wykonują swoje obowiązki codziennie” – mówił kilka dni temu Sławomir Nowak, minister transportu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Ze swoich obowiązków do tej pory nie wywiązali się jeszcze niektórzy ubezpieczyciele. Dlatego cały czas toczy się walka o odszkodowania dla poszkodowanych. Część z nich reprezentuje katowickie stowarzyszenie “Wokanda”. Jego prezes podkreśla, że odzyskanie pieniędzy od ubezpieczycieli jest bardzo długotrwałe. “-To jest walka, którą wygramy prędzej czy później. Dla tych osób poszkodowanych najważniejsze jest, żeby to było prędzej. My uruchomiliśmy swoich psychologów, swoich lekarzy, części tych osób zapłaciliśmy za rehabilitację” – wylicza Marcin Marszołek, prezes Stowarzyszenia “Wokanda”. W pierwszą rocznicę katastrofy pod Szczekocinami nie zabrakło kwiatów i zniczy. Zabrakło jednak realizacji niektórych obietnic złożonych tu rok temu.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button