RegionWiadomość dnia

Powrót do Stalinogrodu. Katowice uczczą rocznicę nadania nazwy Stalinogród

O czasach PRL-u można mówić żartem, tak jak na korepetycjach z historii dla katowickich licealistów i studentów. – Mówię: miał być stanik, ale będzie podkoszulka. Ok, niech Pani da tę podkoszulkę. Bo kiedy półki sklepowe świeciły pustkami, człowiek brał praktycznie wszystko, co mu dali. Ale komunizm miał też zdecydowanie smutniejsze oblicze. – To zdjęcia ofiar NKWD. Zdjęcia zrobione ludziom skazanym. Zdjęcia ludzi zrobione często chwilę przed egzekucją, którzy patrzą śmierci w oczy – mówi Łukasz Kałębasiak, Instytucja Kultury “Katowice Miasto Ogrodów”.

Twarze ofiar stalinizmu, wewnętrznego terroru z końca lat 30. ubiegłego stulecia. W Związku Radzieckim rozstrzelano wtedy 750 tysięcy osób, drugie tyle wywieziono do gułagów. To ich pamięci swoją najnowszą wystawę poświęcił jeden z najlepszych polskich fotoreporterów. – Część wystawy stanowią portrety świadków wielkiego terroru, to jest najbliższych osób – dzieci, krewnych rozstrzelanych. To są opowieści o bólu, o stracie najbliższych i to tym większym, że ludziom tym nie dano nawet prawa do grobu, do żałoby – mówi Tomasz Kizny, fotoreporter, autor projektu “Wielki Terror”.

Miejsca ich pochowku, zbiorowe groby, tzw. radzieckie pola śmierci zostały utajnione. Teraz ujrzą światło dzienne. Miejsce i data nie są przypadkowe: 60 lat po tym jak Katowice przemianowano na Stalinogród. – Dostaliśmy bilet lotniczy Gdańsk – Satlinogród, który trafił do naszego Muzeum od prywatnej osoby. Prawdziwy odlot to mieli wtedy najwyżej postawieni w kraju komunistyczni działacze. To oni wpadli na pomysł, by śmierć Józefa Stalina uczcić właśnie w ten sposób. Na trzy i pół roku na mapie Europy w miejsce Katowic pojawił się Stalinogród. Ówczesne władze stworzyły iluzje, że o tę zmianę zabiegali sami mieszkańcy. – Zmuszono do wystąpienia przed Sejmem pisarza Gustawa Morcinka, który niestety skalał się tą smutną prośbą, bardziej apelem mieszkańców Katowic i Śląska, o to aby ta zmiana nastąpiła – tłumaczy Bogusław Tracz, historyk, katowicki oddział IPN.

Świadkowie tamtych dni podkreślają: to było prawdziwe szaleństwo, w całym mieście na nowe w błyskawicznym tempie wymieniono szyldy, tablice informacyjne i dokumenty. – Tablice rejestracyjne na samochodach. Pracowano w dzień i w nocy – mówi Justyna Pawlas, Muzeum Historii Katowic. Ten obłęd trwał do grudnia 1956 roku, dopiero w czasach destalinizacji od tego pomysłu odstąpiono. Miastu przywrócono starą nazwę, ale trudna, wstydliwa dla mieszkańców Katowic historia, była wciąż obecna. – Rodzice przy nas nie chcieli rozmawiać o historii i to było dziwne. Dopiero potem pod wpływem filmów, książek zrozumiałem, że bali się nam cokolwiek powiedzieć, żebyśmy czegoś nie “chlapnęli” – mówi Zbyszek Niedźwiecki, mieszkaniec Katowic. Przerażający dokument mrocznych czasów stalinizmu i smutna historia miasta przez niego naznaczonego, jutro w Katowicach odżyją jeszcze raz.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button