RegionSportWiadomość dnia

Polscy himalaiści wrócili do kraju. Na Broad Peak zostawili swoich przyjaciół

Cała czwórka myślała tego dnia o szczycie, 5 marca do decydującego ataku ruszyły dwa zespoły polskich himalaistów. Pogoda im sprzyjała, Broad Peak okazał się jednak bardzo nieprzyjazny.Ta grań była ciągiem rozczarowań. Cały czas myśleliśmy, że będzie łatwo, szybko, a wierzchołek, na który wchodziliśmy, prezentował dramatyczny widok – wspomina Adam Bielecki, zdobywca szczytu Broad Peak. Góry do tej pory zimą nie zdobytej. Oni jednak stanęli na szczycie. W drodze powrotnej tracąc dwójkę przyjaciół. Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski na zawsze zostali w Karakorum. Młodszy z nich prawdopodobnie opadł z sił, gdzieś między wierzchołkiem góry, a przełęczą na wysokości 7900 metrów. – Mówił, że jest słaby, że nie może podejść, ma krótki oddech. To bardzo mnie zaniepokoiło. Oczywiście motywowałem go mówiąc: Tomek musisz dojść, bo będzie łatwiej, wtedy w dół. Musi być jakaś motywacja – mówi Krzysztof Wielicki, kierownik wyprawy na Broad Peak.

Tempo schodzenia było “dramatycznie wolne”, podkreślają eksperci. Himalaiści nie schodzili razem. Berbeka i Kowalski nie potrafili dotrzymać kroku Bieleckiemu i Małkowi. Aż 12 godzin spędzili na szczytowej grani w ekstremalnych warunkach. – Nastąpiło jakieś załamanie czy zapaść. Fachowo to się nazywa wyczerpanie energetyczne, które najprawdopodobniej napędziło dalszą spiralę – stwierdza Artur Hajzer, szef programu Polski Himalaizm Zimowy.

80% wypadków w wysokich górach zdarza się właśnie podczas zejścia do bazy. – Organizm jest często zdeteriorowany, odwodniony i podczas zejścia też bardzo ciężko utrzymać poziom koncentracji. Tutaj wystarczy jeden najmniejszy błąd, aby wylądować w szczelinie albo po prostu zsunąć się po potężnym lodowym zboczu – zaznacza Bogusław Magrel, Polski Klub Alpejski w Tychach. Tak prawdopodobnie zginął nestor polskiego himalaizmu – Maciej Berbeka. Pozostali członkowie wyprawy stracili z nim łączność. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu. 8 marca zaginieni himalaiści nie mieli już prawa żyć. Kierownik polskiej ekspedycji podjął najtrudniejszą z decyzji – o likwidacji obozu. – To jest sukces w cieniu tragedii – mówi Janusz Onyszkiewicz, prezes Polskiego Związku Alpinizmu.

Uczestnicy wyprawy na Broad Peak wystąpili już do Polskiego Związku Alpinizmu o powołanie komisji i ocenę ich działań. I choć zwłok dwójki polskich himalaistów nadal nie odnaleziono, ich najbliżsi i przyjaciele już ich symbolicznie pożegnali. – Bardzo trudno było mi napisać te słowa odkąd zostałeś tam po niebieskiej stronie granic, mam w głowie pustkę, a w sercu olbrzymi żal, cierpienie i smutek – Przemysław Kowalski, brat Tomasza.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Do zdobycia zimą zostały jeszcze dwa ośmiotysięczniki: K2 i Nanga Parbat. – To jest sposób na życie, rodzaj aktywności, który mnie ukształtował jako człowieka i myślę, że przestając się wspinać musiałbym zanegować prawie całe swoje dotychczasowe życie i na pewno tak nie będzie – stwierdza Adam Bielecki, zdobywca szczytu Broad Peak. Brat Macieja Berbeki zapowiedział już zorganizowanie latem wyprawy, której celem będzie pochowanie himalaistów na szczycie Broad Peak.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button