RegionWiadomość dnia

Kopalnia Borynia apeluje do mieszkańców Żor. Damy Wam pracę

Grunt pali się jej pod nogami. Bo bez węgla skazana jest na śmierć. – Kopalnia musi się rozwijać, nie może stać w miejscu, ponieważ zasoby w jednym konkretnym miejscu kończą się. Musimy iść w nowy teren. Chcemy tutaj uruchomić nowe złoże Żory-Warszowice – mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik prasowy JSW. To szansa dla jastrzębskiej kopalni Borynia, której zasoby pól węglowych wystarczą jeszcze na 12 lat. – To jest wbrew pozorom wyjście naprzeciw mieszkańcom Żor, ponieważ mogą też znaleźć miejsca pracy, których jak wiemy dzisiaj brakuje – stwierdza Piotr Szereda, ZZK “Solidarność 80” w JSW.

Choć plany podziemnej ekspansji poparły już nie tylko władze Jastrzębia-Zdroju, ale również Suszca i Pawłowic, Żory i sąsiednie Warszowice mówią stanowcze nie. A to właśnie tamtejsze złoża szacuje się na ponad 30 milionów ton. – Trudno będzie mieszkańców Żor przekonać do tego, żeby się dobrowolnie zgodzili, żeby pod ich domami kopalnia wydobywała węgiel, i żeby ich nieruchomości narażone były na szkody – mówi Waldemar Socha, prezydent Żor.

Ostatecznie głos należeć będzie do rady miejskiej, ale mimo to dyrekcja kopalni Borynia najpierw do swych planów chce przekonać mieszkańców. Dlatego wystosowała apel, w którym przekonują, że od losu kopalni zależy los tysięcy górników i pracowników firm z kopalnią współpracujących. Słowem tysiące miejsc pracy.Zdajemy sobie sprawę z uciążliwości pewnych naszych działań. Natomiast rekompensujemy je w różny sposób. Jest podane, że większość spraw związanymi ze szkodami górniczymi, udaje nam się w sposób polubowny załatwiać – informuje Czesław Kubaczka, dyrektor KWK Borynia-Zofiówka-Jastrzębie.

Od polubownego załatwienia sprawy zależy, czy kopalnia swoją aktywność zakończy za kilka, czy kilkadziesiąt lat. – Jest praca, są pieniążki, to wszyscy są szczęśliwi – mówi Sebastian Latawiac, pracownik KWK Borynia-Zofiówka-Jastrzębie.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Od pełni szczęścia wiele dzieli też sosnowiecką kopalnię Kazimierz Juliusz, której złoża wyczerpią się za sześć lat. Jedynym dla niej ratunkiem może być uzyskanie dostępu do pokładów nieczynnej już kopalni Jan Kanty z Jaworzna. – Koncesja umożliwiłaby nam fedrowanie i wydłużyłaby żywotność kopalni o minimum 15 lat. Fedrujemy około 500 tys. ton. Przy obecnej sytuacji kopalnia zostanie zamknięta w 2018 roku – informuje Krzysztof Kilian, przedstawiciel załogi kopalni Kazimierz-Juliusz.

Władze Jaworzna choć wydobyciu węgla nie mówią nie, zielonego światła kopalni z Sosnowca jeszcze nie dały. – Fajnie by było, gdyby ten podmiot był zlokalizowany na terenie Jaworzna, żeby miasto mogło czerpać z tego tytułu, że dana kopalnia zlokalizowana jest w granicach miasta, miasto ma z tego tytułu dochody, pożytki – mówi Sebastian Kuś, UM Jaworzno. Nawet najbardziej bogate złoża węgla pożytku żadnego nie przyniosą, gdy nie będzie do nich dostępu. Jeśli poszukiwanie złóż zakończy się fiaskiem, dla części z nich zaczną się kolejne poszukiwania, tyle, że pracy.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button