RegionWiadomość dnia

Alarm w pogotowiu. Czy karetki będą dojeżdżać na czas?

Choć odbieranie połączeń to ich praca, połączenia boją się najbardziej. – Miejscowości są w takim położeniu, że tracimy łączność z karetką. Po prostu zespoły ratownictwa medycznego są zdane wtedy na swoją umiejętność i znajomości terenu – mówi Małgorzata Kania, dyspozytorka pogotowia w Lublińcu. Nawet najlepsza znajomość topografii im już nie pomoże. Jedyna w powiecie lublinieckim dyspozytornia pogotowia ratunkowego ma zostać włączona do częstochowskiej. – Ludzie albo by musieli przejść do innego pracodawcy, albo po prostu zostaliby bez pracy – stwierdza Irena Sowa, pielęgniarka pogotowia w Lublińcu.

Widmo bezrobocia zagląda w oczy 40-osobowej załodze tego pogotowia. – Twórca tego systemu, czyli w naszym wypadku Częstochowa musi przeprowadzić postępowanie konkursowe i to postępowanie wyłoni zwycięzcę. Mamy nadzieję, że będziemy to my, bo jesteśmy przygotowani do tematu – zaznacza Barbara Szubert, dyrektor SPZOZ w Lublińcu. Temat poruszył mieszkańców Lublińca. Aż 15 tysięcy spośród nich podpisało się pod specjalną petycją, w której domagają się, by zarówno dyspozytura, jak i całe pogotowie zostały na dotychczasowym miejscu. – Jednak my tu jesteśmy powiat, to powinno wszystko być w powiecie na miejscu. I dogodność dla ludzi, dostępność, a tym bardziej pogotowie – uważa Honorata Hartlik, mieszkanka Lublińca.

Sprawa jest już jednak przesądzona.Jeżeli w godzinach nocnych tych połączeń jest w stosunku do doby jedynie 10 procent, to nie potrzeba utrzymywać w tych godzinach czterech stanowisk dyspozytorskich, gdy wystarczą trzy – oznajmia Ireneusz Ryszkiel, Śląski Urząd Wojewódzki. Niepokoje z Lublińca dotarły też do wielu innych miast w regionie. Reforma zakłada, że spośród działających obecnie ponad 20 dyspozytur, pozostać ma tylko sześć – w Częstochowie, Sosnowcu, Katowicach, Gliwicach, Jastrzębiu Zdroju i Bielsku-Białej. – Nie ma problemów na granicy z powiatami, jeżeli chodzi o dotarcie karetki, każda karetka może dotrzeć do pacjenta. Ta, która jest najbliżej, a niekoniecznie ta, która w centrum powiatu się znajduje – tłumaczy Wojciech Miciński, Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach.

W centrum dyskusji o nowej organizacji pogotowia jest za to czas dotarcia karetek na wezwanie.System automatycznie rejestruje czasy, także nie ma przekłamań. W razie wątpliwości wszystko jest zarejestrowane automatycznie. Czas jest 8 minut w mieście, do 15-20 minut poza miastem – stwierdza Danuta Chmiel, ośrodek koordynacji WPR w Katowicach-Szopienicach. Tyle w teorii, bo w praktyce nie zawsze tak sprawnie to wygląda. Rodząca mieszkanka Zabrza, która na pomoc wezwała pogotowie, dodzwoniła się do nowej już dyspozytorni w Gliwicach. Na przyjazd karetki czekała godzinę. Urodziła przed szpitalem.Skąd dzwonię, to ja mówię z Mikulczyć od mojej siostry. Mówi: to taksówkę, ja nie mam ani jednego grosza, bo tak było i nie miałam nic. To pani w takim razie w tramwaj albo w autobus wsiadła i przyjechała do nas – opowiada Agnieszka Wilczek.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Rodzący się w bólach nowy system przyjmowania zgłoszeń prawdziwy test przejdzie dopiero za kilka miesięcy, kiedy obowiązywał będzie w całym regionie. To wtedy okaże się czy to co ma ułatwić życie mieszkańcom, ich życiu nie zagrozi.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button