RegionWiadomość dnia

Gorzki smak miodu, czyli pszczelarze kontra rolnicy w Kotulinie

Na chleb rodzina pana Helmuta zarabia dzięki pszczołom. W okolicach Kotulina na styku województw śląskiego z opolskim z pszczelarstwa utrzymuje się wiele rodzin. Teraz jednak ich biznes mocno ucierpiał. Z jednej strony plantatorzy rzepaku, z drugiej pszczelarze. Konflikt pojawił się, gdy ci pierwsi rozpoczęli stosowanie nawozów, od których masowo zaczęły padać pszczoły. – My jesteśmy za słabi, żeby to po prostu siłowo rozwiązywać. Tutaj jest olbrzymia plantacja, jest to człowiek, który ma jak to się mówi duże pieniądze i duże hektary ziemi. On sobie po prostu lekceważy prawo – uważa Ludwik Smaroń, pszczelarz, prezes Koła Pszczelarzy Toszek. Prawo, które wyraźnie określa, kiedy i w jaki sposób można stosować takie opryski. Zdesperowani pszczelarze postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.Ja tylko powiedziałem, teraz nie próbujcie zjeżdżać z pola, bo tymi ciągnikami daleko nie uciekniecie, a pogorszycie tylko sytuacje i ciągnik z tym opryskiwaczem wszystko zostało w rzepaku – opowiada Helmut Małek, pszczelarz z Kotulina.

Jest też efekt wczorajszej obławy z aparatem w ręku. – Zdjęcia trzeba będzie robić i oni się pod to troszkę podpisują. Jak się zdjęcie zrobi to się boją, bo rozmowa z nim, to on ma nas gdzieś – mówi Engelbert Stuerz, pszczelarz z Płużnicy Wielkiej. Niestety póki co to jedyny ich oręż i sposób na dokumentację licznych tu przypadków łamania prawa: Niebezpieczne dla pszczół. W celu ochrony pszczół i innych owadów zapylających nie stosować na rośliny uprawne w czasie kwitnienia – to tylko fragment szczegółowego opisu zamieszczonego przez producenta w zaleceniach stosowania tego chemicznego środka. Przedstawiciel ten wyraził zdziwienie lekkomyślnością rolnika stosującego tego typu środek o tej porze i dodatkowo w takiej temperaturze, ponieważ ta temperatura i stosowanie tego środka w takich warunkach powoduje dodatkowo niszczenie rzepaku – opowiada Mariola Małek, córka pszczelarza.

I masową śmierć pszczół, w pasiekach w tej okolicy żyje około 220 takich rodzin, w sumie setki tysięcy owadów. – Brak świadomości po stronie rolników, że sami sobie szkodzą. Pszczoła jako zapylacz przynajmniej w przypadku rzepaku o 20% jest w stanie podnieść plon – tłumaczy Jan Osman, wiceprezes Koła Pszczelarzy Toszek. W taki sposób szkodzą nie tylko sobie, pszczelarzom, ale również smakoszom miodu. – Mamy chorych ludzi, musimy się leczyć. Dlatego, że ktoś nie stosuje się do obowiązujących przepisów i do zaleceń zawartych w instrukcjach ochrony roślin. Chemia, było kiedyś takie modne powiedzenie: chemia leczy, żywi, ale i zabija – stwierdza Ryszard Bogdoł, prezes Koła Pszczelarzy Jemielnica. Zabija nie tylko pszczoły, może być groźna także dla ludzi.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button