RegionWiadomość dnia

Beczki z chemikaliami od 5 lat straszą mieszkańców Zabrza. Miasto jest bezradne

Bliższy kontakt może okazać się wyjątkowo toksyczny, ale nawet ten daleki jest wyjątkowo uciążliwy. Czym grozi najlepiej wiedzą ci, którzy pracują kilkanaście metrów od tego nielegalnego składowiska. – Jak teraz się zrobiła pogoda i ciepło jest, to tak jak z przodu się pracuje to się odczuwa jednak zapach. Oczy zaczynają szczypać – opowiada Sebastian Godlewski. Prawdopodobnie w beczkach znajduje się trujący kwas i odpady medyczne. Te ostatnie powinny być zutylizowane. Dwustu litrowe beczki od lat rdzewieją, a do właścicielem terenu nie można dotrzeć. Ci, którzy go znają, wypowiadać się na jego temat chcą wyłącznie anonimowo. – Zarabiał na tym pieniądze. Wykupował tam jakieś odpady poszpitalne i tu magazynował. Wiadomo pieniążki sobie brał, w tej chwili on siedzi i nie wiadomo, co z tym będzie.

Nie wiedzą też zabrzańscy urzędnicy, którzy mimo ustaleń prokuratorskiego śledztwa sprzed 5 lat nic ze składowiskiem nie zrobili. Wycenili jedynie oczyszczenie i utylizację odpadów na około milion złotych. – Sprawa jest w mieście znana i wydział ekologii działania podejmował w tym zakresie, czyli odpowiedzialność za te beczki spoczywa na właścicielu terenu, którym jest firma, z którą jest bardzo utrudniony kontakt i wiem, że są problemy prawne – oznajmia Barbara Chamiga, Centrum Zarządzania Kryzysowego w Zabrzu. Zdaniem urzędników nie można ustalić innych właścicieli spółki. Bez tego, jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, mowy o utylizacji chemikaliów nie ma. Zabrzańscy urzędnicy, prawdopodobnie zrobią to tylko wtedy, gdy uda im się przejąć ten teren. Teraz jak twierdzą, mimo skażenia nie stanowi on zagrożenia. – Teren, na którym leżą beczki leży w strefie przemysłowej. Nie w strefie objętej ochroną przyrodniczą, czy blisko lasów – wyjaśnia Janusz Famulicki, Wydział Ekologii UM w Zabrzu.

Podobnie jak składowisko prawdopodobnie rakotwórczych odpadów w centrum Zabrza, o którym mówiliśmy w Silesia Informacjach trzy lata temu. Tu również urzędnicy nie potrafili przez kilka lat dojść do porozumienia z właścicielem dawnej przetwórni paliw. W tej chwili pojemników z toksycznymi odpadami jest o wiele mniej, a teren został rozkopany. Prawdopodobnie większość chemikaliów została tu zasypana ziemią. – Najlepiej mówić o tego typu sytuacjach, że mogą być zakopane – na to są potrzebne ekspertyzy. Takiej ekspertyzy gmina Zabrze też nie zlecała. Jest to powtarzam znowu teren prywatny – tłumaczy Barbara Chamiga. I prywatny interes, które nie po raz pierwszy przez to, że jest poza zasięgiem urzędników, pozostaje nietykalny.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button