RegionWiadomość dnia

Koniec Uniwersytetu Śląskiego w Rybniku. Studenci są rozczarowani i czują się oszukani

Likwidacja rybnickiego ośrodka Uniwersytetu Śląskiego stała się faktem. – Poszłam tu dlatego, że mam blisko. Poziom kształcenia jest taki sam i naprawdę czuję się oszukana. Gdybym wiedziała, że tak będzie to na pewno wybrałabym inną uczelnię – żali się Magdalena Roszczyk, studentka II roku filologii polskiej. Zawiedzeni i rozczarowani decyzją senatu ich macierzystej uczelni. Ostre protesty w obronie studiów w Rybniku nic nie dały. To dla nich ostatnie już zaliczenia w tym miejscu, pod koniec września muszą przenieść się do Katowic. – Nie ma powodu do niepokojów. Oni są studentami UŚ, wszystko co realizują w Rybniku będą realizować w ramach dwóch wydziałów prowadzących te studia, czyli WNS i Filologicznego. Pod tym względem nic się nie zmienia, jedyna niedogodność dla pewnej grupy studentów to dojazdy – mówi prof. Ryszard Koziołek, prorektor ds. kształcenia i studentów UŚ w Katowicach.

Zamiast godziny, na to by dotrzeć rano na wykłady będą teraz potrzebować nawet trzech. Żeby dojechać na ósmą do Katowic musieliby jechać pociągiem o 5.50 z Rybnika. Jeszcze gorzej będę mieli ci, którzy już teraz w tym pędzie do wiedzy sporo się najeździli. – Ja to muszę brać, że tak powiem na dwa razy. Najpierw muszę się dostać do Gliwic, a później z Gliwic do Katowic. Co bardzo dużo czasu pochłania i pieniążki też, bo trzeba kupić jednak dwa bilety, jeden na pociąg i drugi na autobus, a z mojej wioski autobusy jeżdżą bardzo rzadko – opowiada Andżelika Miera, studentka I roku filologii polskiej. A jeszcze 10 lat temu przed tym Ośrodkiem była świetlana przyszłość, wszystkiemu jednak winna demografia, a konkretnie niż. – Tysiąc studentów na roku na samym początku, jak tutaj UŚ zaczynał funkcjonować, a w tej chwili liczba zmalała o ponad połowę. Do 468 żaków na studiach dziennych i zaocznych. Dokładać do funkcjonowania kosztownego dla Uniwersytetu zamiejscowego Ośrodka władze uczelni już nie chciały. Roczne jego utrzymanie to bagatela milion złotych. Uratować studentów mógł jeszcze prezydent Rybnika. – Pod warunkiem otrzymania ze strony władz uczelni jasnych planów związanych z funkcjonowaniem tego ośrodka, ale w takiej perspektywie trochę długoletniej. To znaczy nie chodziło o to, żeby przekazać pieniądze na wygaszenie ośrodka, bo to jakby mijało się z celem – wyjaśnia Lucyna Tyl, rzecznik UM w Rybniku.

Nie było jednak ani chęci, ani sposobu na utworzenie w Rybniku kolejnego po Cieszynie, Sosnowcu i Chorzowie Wydziału Zamiejscowego Uniwersytetu. Zabrakło chętnych do przeprowadzki na stałe profesorów. – Wydziały otrzymują np. pieniądze na badania naukowe z zupełnie innej osobnej puli. Posiadają własną kadrę dydaktyczną, ale też trzeba pamiętać o rzeczy najważniejszej – po prostu jest tam dość spora liczba studentów – tłumaczy Jacek Szymik-Kozaczko, rzecznik UŚ w Katowicach. Na tych z Rybnika w Katowicach czekają, jak zapewniają władze uczelni, akademiki na kieszeń każdego studenta. Problem z tymi, którzy już w Katowicach nie znajdą kierunku, na którym mogli by teraz kontynuować naukę. Tak jak Sara Lokaj, która w Rybniku studiowała do tej pory na unikatowej w skali województwa specjalizacji promocji kultury w regionie. – Jest to tylko tutaj w Rybniku. Nie ma tego nigdzie indziej i był to taki ciekawy kierunek, po którym myślę, że szybciej znajdę pracę niż np. po studiach nauczycielskich, czy każdych innych, a jeżeli nas przenoszą do Katowic to niestety tę specjalizację możemy stracić.

Świetnie się tu studiuje, miła i rodzinna atmosfera. Wszystko jest tu wyremontowane, tylko że chyba nie było pomysłu na ten ośrodek – dodaje Szymon Tkocz, student III roku politologii. Jednym słowem pozamiatane.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button