Posłowie chcą zakazać handlu w niedzielę

Pogubić można się łatwo, gdy sklepy dla klientów stają otworem nawet w takie dni jak dziś. Bo aby zarobić handlowcy gotowi są do największych poświęceń. Poświęceń zwykle kosztem pracowników. – Dzisiaj 10 godzin pracuję. Od 9 do 19, bo tak sobie po prostu sieć narzuciła, takie godziny otwarcia – mówi Wanda Skrzypczak. Ekspedientka z Rudy Śląskiej, na litość klientów liczyć nie może. Klient płaci, klient wymaga. Także pełnej dyspozycyjności w dni zasadniczo wolne od pracy. – Ludzie potrzebują też dokonać jakiegoś zakupu w niedzielę. Są tacy ludzie, którzy nie mają czasu na przykład na zakupy w tygodniu – mówi Dariusz Ciszewski.
Fast foody dziś też na pełnych obrotach. Bo i w branży gastronomicznej dni wolne to największy obrót. Krzysztof Mesjasz, szef kuchni jednej z katowickich restauracji, w niedzielę czy święta też chciałby mieć wolne. Ale rynek rządzi się swoimi prawami. – Niedziela jednak jest po to, żeby wyjść do restauracji. Jeżeli już mamy ją wolną to nie chcielibyśmy siedzieć w domu, tylko zabrać rodzinę do restauracji, coś zjeść i przyjemnie spędzić czas. Czas na zmiany najwyższy – twierdzą niektórzy posłowie. Poselski projekt ustawy zmieniający Kodeks Pracy ma ochronić pracowników. Nie tylko w święta, ale i w każdą niedzielę firmy musiałyby dać im wolne. – 77 procent Polaków popiera właśnie zakaz handlu w niedzielę. Myślę, że są to Polacy odpowiedzialni, którzy rozumieją sytuację tych ludzi pracujących, ale też myślę chcą spędzać niekoniecznie w hipermarkecie swój wolny czas – wyjaśnia Izabela Kloc, posłanka PiS.
Projekt poparło już 90 parlamentarzystów i to z różnych ugrupowań. Najwięcej, bo aż 65 to posłowie Prawa i Sprawiedliwości, jedenastu reprezentuje PO. Marek Plura, poseł Platformy Obywatelskiej, zrywowi swoich kolegów z Sejmu nie daje szansy powodzenia. – Zdecydowanie ważniejszą kwestią jest dbanie o to, by osoby miały czym rodzinę wykarmić, pracownicy tych sklepów, niż to czy będą mogły każdą niedzielę spędzać z rodziną.
Rodzinne spędzanie czasu w niedzielę będzie kosztowne dla państwa – przekonują ekonomiści. Z ich szacunków wynika, że zamknięcie sklepów tylko na jeden dodatkowy dzień to miliardowe straty. Co za tym idzie pracę stracić mogłoby nawet 40 tysięcy osób. – Będzie to powodowało niestety zmniejszenie popytu, a jak wiemy popyt w polskich warunkach był czynnikiem, który kreował koniunkturę gospodarczą – tłumaczy dr Andrzej Polaczkiewicz, ekonomista.
Zimna kalkulacja wskazuje na to, że kolejnych wolnych dni handlowych może nie udać się wprowadzić. I choć rozwiązanie to być może dobre dla gospodarki, to niekoniecznie już dla pracujących.