KrajRegionWiadomość dnia

Słynny ORP Orzeł na celowniku śląskich płetwonurków. Na Morzu Północnym najprawdopodobniej zlokalizowano polski wrak

Apetyt na kolejną podwodną lekcję historii wyostrzył się po tym jak pojawiła się informacja, że na Morzu Północnym najprawdopodobniej zlokalizowano kolejny polski wrak. Tym razem dumę przedwojennej marynarki wojennej. – Orzeł, wszyscy żeśmy na niego czekali. Taki ostatni wrak i taka wisienka na torcie. To jest wrak, który stał się swego rodzaju symbolem dla wszystkich wraków, których jest przecież więcej, które świadczą, że Polacy pływali i ginęli – podkreśla Radosław Bizoń, płetwonurek, poszukiwacz wraków, Globe Diving Club. Zanurzanie się w przeszłości to jeden z celów tej ekipy. Za sobą mają już wyprawę na wrak okrętu Schleswig-Holstein. Zeszli też do wraku zatopionego pod Narvikiem niszczyciela Grom. – W zasadzie to jest taka absurdalna sytuacja. Mając kamerę i filmując wrak pod wodą skupiasz się na wyświetlaczu, którym pokazywane jest co się pod wodą dzieje, a nie za bardzo patrzyłem wkoło. W zasadzie tak kątem oka tylko obserwowałem kolegów, żeby się nie odłączyć od grupy – opowiada Marek Klyta, płetwonurek, poszukiwacz wraków, Globe Diving Club.

W celu zbadania wraku ma wypłynąć z Gdyni okręt ratowniczy Marynarki Wojennej ORP “Lech”. Na nim znaleźć mają się hydrografowie i płetwonurkowie. – Może być tak, że ta ekspedycja nie da jednoznacznej odpowiedzi. My podchodzimy do tej wyprawy z dużą pokorą i zachowując dużą ostrożność w prognozowaniu jakichkolwiek efektów prac. Z tego powodu, że Morze Północne jest trudnym akwenem do prowadzenia prac podwodnych – wyjaśnia kmdr por. Bartosz Zajda, rzecznik prasowy dowódcy Marynarki Wojennej. Wiedzą o tym dobrze Ci, którzy nie raz już w takiej sytuacji musieli się odnaleźć. – Nie wchodzimy do wody przy wielkich sztormach i nie wchodzimy do wody przy dużym falowaniu. Czekamy na moment, kiedy to nurkowanie jest bezpieczne. Oczywiście na dole można się spodziewać rożnych rzeczy. Prądy, jakieś zaczepy na wraku czy sieci, żyłki. To są jakieś podstawowe zagrożenia – mówi Łukasz Pierwicz, płetwonurek, poszukiwacz wraków.

Na potwierdzenie tej informacji czekają też historycy. Jak mówią ORP “Orzeł” był najnowocześniejszym okrętem podwodnym II RP. W 39 roku patrolował polskie Wybrzeże. Do historii przeszła jego ucieczka z Tallinu i przebicie się przez Cieśniny Duńskie, zatapiając po drodze niemiecki transportowiec z wojskiem. Hipotez jego zatonięcia jest wiele. – Całe Morze Północne było pokryte wielkimi polami minowymi i okręt podwodny musiał niejako z precyzją aptekarską przemieszczać się między tymi polami. Tutaj w odpowiednim momencie należało skręcić, zrobić zygzak, przesunąć się i tak dalej. Być może marynarka brytyjska nie wiedziała, że Niemcy postawili nowe pole minowe – wyjaśnia prof. Zygmunt Woźniczka, historyk.

To był symbol. Symbol chyba całej tej sytuacji w jakiej znalazła się Polska, która też została zniewolona i pokonana przez dwie potęgi: Związek Radziecki i Niemcy, ale jednak nie poddała się. Walka trwała i myślę właśnie, że dlatego Orzeł stał się takim symbolem wojny – dodaje Bogusław Wołoszański, publicysta.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Na razie pomiary sonarowe nie dały jednoznacznej odpowiedzi, czy spoczywający na dnie wrak to ORP “Orzeł”. Pewne jest że to okręt podwodny, a jego długość jest zbliżona do Orła.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button