Dirt jumping w Katowicach. Latające rowery pod Spodkiem [Wideo i Zdjęcia]

Szymon Godziek na rowerze jeździ od dziecka, lataniem zajmuje się od 6 lat. Dziś to jeden z najbardziej utytułowanych polskich zawodników rowerowego dirtu. W kraju na torze osiągnął wszystko. Teraz rozpoczął podbój Europy. – Według mnie wszystkie sztuczki już są zrobione, jedynie można je łączyć. Dużo kombosów jeszcze nie zostało zrobionych, ale są bardzo trudne. Myślę, że z upływem lat wszystko pójdzie do przodu. Jak mówi najlepsze pomysły na zaskoczenie konkurencji na zawodach rodzą się w rodzinnym Suszcu. Wszystko w swoim nietypowo urządzonym ogródku. – Sąsiedzi się dziwili. Ne wiedzieli co się tu dzieje, co powstaje. Po wsi krążyły plotki, że kretowiny mamy na podwórku wielkie, wojny kretów – mówi Szymon.
Tymczasem, to nie efekt uboczny wojny z kretami, a prawdziwy plac boju w pojedynku z grawitacją. Wszystko pod czujnym okiem dziadka, który dziś z podziwem obserwuje wyczyny wnuków. Na rowerze jeździ też młodszy brat Szymona. – Ja jeździłem w sumie chyba dwa lata wcześniej. Szymon nie umiał się zdecydować czy na rowerze, czy na motorze. Nie wiedział co, ale w końcu się przekonał – stwierdza Dawid Godziek, brat Szymona. – Strach, a gdzie strach? Strachu to ja w ogóle nie miałem nigdy. Ja jeździłem na rajdach motocyklowych. Syn jeździł na rajdach, był wicemistrzem Polski w rajdach enduro, później młodzi. Szymon zaczął na motocyklach – wspomina Brunon Godziek, dziadek Szymona.
By ostatecznie przesiąść się na rower. Bez wytchnienia od treningów, bez odpoczynku od zawodów. – Przerwa nie trwała długo, miałem jakieś cztery dni przerwy. Posiedziałem trochę w domu, pouczyłem się do szkoły na egzaminy. Teraz jesteśmy w Katowicach na zawodach, mamy tutaj dużo zagranicznych zawodników, bardzo fajny tor i będzie dzisiaj grubo – oznajmia Szymon Godziek. 650 ton ziemi i tydzień ciężkiej pracy, potrzebne były, by zmienić plac pod katowickim Spodkiem w tor. – Ostatni tydzień czasu, tydzień pracy to były niesamowite dni. Zrobiliśmy tutaj imprezę Adidas Ride The Sky. Prawdopodobnie największe zawody dirtowe, jakie tutaj miały – podkreśla Kamil Obrok, organizator.
Wszystko w ramach Pucharu Świata FMB World Tour. Prestiż imprezy do Katowic zwabił 64 najlepszych zawodników z całej Europy. To pierwsze w Polsce tak duże zawody dirtowe. – Nigdy wcześniej nie byłem w Polsce. To niesamowite miejsce, tor jest przygotowany obłędnie. Do tego słońce, fantastyczni ludzie, a to podstawa udanej imprezy – podsumował Matt Jones, zawodnik dirt mtb
Imprezy, w której – dzięki uporowi i zaangażowaniu – Polacy są w gronie najlepszych na świecie.