RegionWiadomość dnia

Nowy posterunek na osiedlu Kopernika w Gliwicach. Czy takie miejsce poprawiają bezpieczeństwo?

Strażnicy miejscy i policjanci dotychczas tylko patrolowali i przyjeżdżali na wezwanie. Teraz mają być częściej i bliżej. O otwarcie wspólnego posterunku mieszkańcy osiedla zabiegali prawie od roku. Nie bez powodu. W tej części Gliwic, mało kto czuje się bezpiecznie. – W nocy to słychać przez okno awantury. Było i tak, że okna wybijali – wspomina Urszula Korzeniewska, mieszkanka osiedla Kopernika w Gliwicach. Do tego kradzieże, dewastacje samochodów i pobicia. Teren, jak mówią strażnicy miejscy wcale nie łatwy do patrolowania. – Bardzo dużo mieszkańców jest. Jest to osiedle, które jest typowym blokowiskiem. Usiłowania spożywania alkoholu jest bardzo dużo, zakłóceń porządku jest bardzo dużo. Notujemy w statystykach tych interwencji bardzo wiele – opowiada Janusz Bismor, komendant Straży Miejskiej w Gliwicach.

Teraz mundurowi mają mieć więcej na oku i więcej w zasięgu reki. Wszystko za sprawą lokalizacji posterunku. Pomieszczenie udostępniła spółdzielnia mieszkaniowa. – Jesteśmy na pierwszym piętrze ulicy Kopernik. Z tego miejsca widać doskonale pasaż handlowy przy ulicy Centaura – informuje Wojciech Bienek, Spółdzielnia Mieszkaniowa przy Politechnice Śląskiej. To tu najczęściej dochodzi do przestępstw. Najczęściej dochodzi do nich jednak w nocy. A ten punkt czynny będzie w ciągu dnia, tylko dwa razy w tygodniu. To jednak i tak lepiej niż na zabrzańskim osiedlu Jodłowa, gdzie podobny punkt funkcjonuje już od kilku lat. Tu strażnicy miejscy dyżurują  raz w tygodniu przez 40 minut. Ale to jak twierdzą, zupełnie wystarcza, bo przestępczość na osiedlu spadła o 30 procent. – Jest to działanie prewencyjne. Za każdym razem to, że pojawia się w jakimś miejscu mundur, jednak powoduje, że tego rodzaju zdarzeń jest o zdecydowanie mniej – zaznacza Mirosława Uziel-Kisińska, z-ca komendanta Straży Miejskiej w Zabrzu.

Mniej, ale wciąż nie wszyscy czują się bezpiecznie. – W nocy strach jest wyjść. Jak się idzie, jak się nie zna, bo jak się zna to nie podskoczą, ale jak nie znasz to przyjdą nawalą i tyle– mówi Adam Maciejczyk, mieszkaniec osiedla Jodłowa w Zabrzu. Podobnie jak na katowickim Nikiszowcu. Pobicia, włamania i kradzieże to tutaj chleb powszedni. – Wchodzą po prostu na śpiocha w ciągu dnia. Z tego co słyszeliśmy, to wynoszą pieniądze i drobne jakieś rzeczy – stwierdza mieszkanka osiedla Nikiszowiec w Katowicach

To, że na Nikiszowcu mało kto czuje się bezpiecznie potwierdzają też badania naukowe, przeprowadzone we wszystkich katowickich dzielnicach. Tu ponad 80 procent mieszkańców narażonych jest na wandalizm i agresję. – W opiniach mieszkańców na przykład słyszymy, że potrzebne są obiekty dla młodzieży. Oferta rozrywki, komunikacja z centrum i uwaga, posterunek policji – podkreśla prof. Krzysztof Czekaj, WSP im. Janusza Korczaka w Warszawie. Posterunku, którego nie ma i nic na to nie wskazuje że w przyszłości powstanie. Zdaniem katowickich urzędników na osiedlu wystarcza monitoring i patrole. – Utworzenie tam posterunku byłoby kosztowne i niewiele skuteczniejsze niż to, czym dysponujemy w tym momencie – tłumaczy Jakub Jarząbek, UM w Katowicach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Statystyki jednak mówią same za siebie. W katowickim Nikiszowcu, tylko w ciągu ostatniego miesiąca było około 20 włamań do mieszkań.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button