Wyrok w sprawie Blidy: 6 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata dla byłego oficera ABW
Na ten moment najbliżsi Barbary Blidy czekali od sześciu lat. – Jeśli zapytacie państwo, czy wyrok jest satysfakcjonujący? Odpowiem, że nie. Nie ma wyroku, który by przywracał życie – mówi Jacek Blida, syn Barbary Blidy. Byłego funkcjonariusza ABW Sąd Rejonowy w Siemianowicach Śląskich skazał na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Porucznik Grzegorz S. w kwietniu 2007 roku kierował akcją zatrzymania byłej posłanki SLD. – Przeanalizujemy przez sąd podniesione argumenty i podejmiemy ostateczną decyzję, co do kwestii ewentualnej apelacji w części dotyczącej kary. Co do winy, wyrok naszym zdaniem wątpliwości nie budzi – zaznacza Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Sąd uznał, że Grzegorz S. nie dopełnił swoich obowiązków. Zdaniem śledczych to on był odpowiedzialny za nadzorowanie przebiegu działań w domu Blidów. Nie wydał jednak swoim podwładnym odpowiednich poleceń, m.in. przeszukania Barbary Blidy i łazienki w jej domu w celu sprawdzenia, czy była minister posiadała broń. Ten błąd kosztował życie, doszło do samobójstwa. Barbara Blida z szafki w toalecie wyjęła rewolwer, z którego potem śmiertelnie się postrzeliła. – Wątpliwości co do tego, czy były podstawy do zatrzymania Barbary Blidy, czy sposób zatrzymania jej był zgodny ze sztuką i z prawem, ma także wątpliwości Rzecznik Praw Obywatelskich – mówi Teresa Semik, publicystka Dziennika Zachodniego. – Było uzasadnione w tamtym czasie zatrzymanie Barbary Blidy. Oczywiście stało się wielkie nieszczęście, ale tak jak powiedziałem, było to jak najbardziej uzasadnione – zaznacza Waldemar Andzel, poseł PiS.
Prokuratorzy z Katowic Barbarze Blidzie chcieli postawić zarzuty w śledztwie dotyczącym tzw. afery węglowej. – Cały ten klimat pisowskiego wyprowadzania ludzi w kajdankach, przyciągania kamer telewizyjnych i robienia odrażającego spektaklu i w tym spektaklu pani Barbara uczestniczyła i odebrała sobie życie. Uważam, że winni są za to ludzie, którzy rządzili Polską w pierwszym rządzie – Kaczyński – stwierdza Stefan Niesiołowski, poseł PO.
To pierwszy i jedyny wyrok skazujący, jaki zapadł w tej sprawie. – Nie udało się do tej pory wskazać i obarczyć winą tych ludzi, którzy są tak naprawdę odpowiedzialni za to, że kierownik, który dzisiaj był wskazany, przyszedł 25 kwietnia 2007 roku do domu moich rodziców – mówi Jacek Blida, syn Barbary Blidy.
Postępowanie wobec pozostałych funkcjonariuszy ABW, którzy brali udział w zatrzymaniu Barbary Blidy zostało umorzone. Adwokat Grzegorza S. już dziś zapowiedział, że od wyroku siemianowickiego sądu będzie odwołanie. – Skorzystamy z uprawniania przysługującego oskarżonemu i złożymy w pierwszej kolejności wniosek o sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku. Następnie złożymy apelację – zapowiada Karol Urban, obrońca Grzegorza S. – Obawiam się, że ta tragedia nigdy do końca nie zostanie wyjaśniona, a mocodawcy nie poniosą odpowiedzialności – stwierdza Zbyszek Zaborowski, poseł SLD. Na razie przed sądem poniósł ją kierujący akcją funkcjonariusz ABW. Na politycznych salonach sprawa tragicznej śmierci Barbary Blidy wciąż wzbudza sporo emocji i kontrowersji.
Wcześniej pisaliśmy:
Prokuratura dla Grzegorza S. żądała roku więzienia z zawieszeniem na trzy. Dla byłego oficera ABW oskarżenie chciało także zakazu zajmowania jakichkolwiek stanowisk śledczych przed 5 lat. Obrona z kolei domagała się uniewinnienia oficera, który razem z grupą ABW przyszedł aresztować Barbarę Blidę.
Tragedia rozegrała się 25 kwietnia 2007 roku. Funkcjonariusze ABW przyszli do domu byłej posłanki Barbary Blidy. Mieli przeszukać dom w Siemianowicach Śląskich i zatrzymać była posłankę SLD i minister budownictwa na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Blidzie miały być postawione zarzuty w sprawie tzw. afery węglowej. Kiedy podczas przeszukiwania domu przez funkcjonariuszy ABW Barbara Blida poprosiła o możliwość wyjścia do toalety, wyjęła w niej z szafki rewolwer z którego śmiertelnie się postrzeliła.
