RegionWiadomość dnia

IV etap Tour de Pologne: Taylor Phinney triumfował pod Spodkiem. Rafał Majka nadal liderem

Za kolarzami czwarty, najdłuższy etap na trasie 70. w historii Tour de Pologne. Ponad 230 kilometrów z Tarnowa do Katowic kolarze pokonali w ponad pięć i pół godziny. – To jest płaski teren. Bardzo nerwowy etap. Właśnie dużo premii, gdzie można zdobywać te bonifikaty sekundowe – mówi Czesław Lang, dyrektor Tour de Pologne. Bonifikaty, o które nie było łatwo nawet najbardziej doświadczonym zawodnikom. Większość z nich swoją siłe zamierza pokazać dopiero w polskich górach. – To bardzo ciężki wyścig, szczególnie ze względu na górskie etapy. Dzisiejszy dzień będzie bardzo długim i trudnym dniem, ale z drugiej strony etap idealny na rozkręcenie się i zrobienie dobrego wyniku – zaznacza Ivan Basso, zawodowy kolarz, Cannondale.

Forma niestety nie jest taka jakby się chciało. Było ciężko na tych dwóch etapach, ale mówię jeszcze są dwa ciężkie etapy jeszcze jutro i pojutrze, także zobaczymy może coś się uda ugrać dla siebie – dodaje Przemysław Niemiec, kolarz zespołu Lampre-Merida.

Aktywni na trasie tego środowego byli kolarze w biało-czerwonych trykotach. W ośmioosobowej ucieczce było dziś dwóch reprezentantów Polski – Paweł Franczak i Kamil Gradek. Od peletonu oderwał się również Jacek Morajko z grupy CCC Polkowice. – Ja liczę na to, że jako trener kadry, selekcjoner reprezentacji, że ci zawodnicy pociągną polskie kolarstwo, nagłośnią oczywiście w mediach. Dadzą przykład, że warto w tę dyscyplinę inwestować – oznajmia Zbigniew Piątek, trener kolarskiej reprezentacji Polski. Najszybszy na finiszu okazał się jednak Taylor Phinney. Amerykanin zaatakował tuż przed metą. Jest pierwszym w historii kolarzem, któremu udało się wygrać etap z metą w Katowicach dzięki samotnej ucieczce. – Kiedy przekroczyłem linię mety, wiedziałem że zrobiłem totalnie wszystko co było w mojej mocy, by tu być. Zawsze chciałem wygrać taki etap jak ten i pokonać sprinterów – stwierdził Taylor Phinney, kolarz zespołu BMC, zwycięzca czwartego etapu TDP.

Bo to był wymarzony dla nich etap. Rafał Majka do najlepszych sprinterów w tej stawce nie należy, ale ku uciesze fanów, Polak utrzymał żółtą koszulkę lidera. – Jeżeli jestem tym liderem będę chciał go dotrzymać. Chociaż wiem, że będzie ciężko, bo mam tylko 4 sekundy przewagi. Jest 10 zawodników, którzy mają tylko 20 sekund straty. Wyścig nie jest skończony i zobaczymy jak się będę czuł w następnych etapach. Tłumy nie tylko na rundach w Katowicach, na wsparcie fanów nasi kolarze mogą liczyć w trakcie całego wyścigu. – Jak zwykle kibice są super. Liczymy na ich doping na ostatnich etapach w Zakopanem, w Bukowinie jak i na czasówce – podsumował Bartosz Huzarski, kolarz zespołu NetApp-Endura.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Do mety w Krakowie jeszcze bardzo daleko. Już jutro peleton Tur de Pologne ponownie wjeżdża w góry, tym razem te polskie.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button