Z jednej strony GKS, z drugiej Ruch. Mury zabytkowych kamienic w rękach wandali
Wątpliwej wartości rysunki powstały ostatnio na kilku odnowionych elewacjach katowickich kamienic. – Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego tym bardziej, że jest to kamienica reprezentacyjna. Rozczarowało nas to, że w takim miejscu, to się stało– mówi Marcin Czyżewski, właściciel pomalowanej restauracji “Patria”. Ofiarą wandala padł również pan Andrzej i to jak mówi – niejednokrotnie.
– Mam stale pomalowany dom. Z jednej strony płotu jest napisane GKS, z drugiej jest Ruch, bo to jest akurat na pograniczu sympatyków Ruchu i GKSu – mówi Andrzej Broniewski, mieszkaniec Katowic. Z wandalami, którzy malują mu dom walczy od dawna, jak do tej pory bezskutecznie. Nie jest w stanie uniknąć kolejnych kosztownych remontów. – Próbowałem ubezpieczyć dom. Niestety żaden z ubezpieczycieli nie ubezpiecza od graffiti.
Na ujęcie jego autorów też nie ma szans. Żeby ukarać, trzeba złapać sprawcę na gorącym uczynku. Jedyną nadzieją w tym wypadku mógł być monitoring. – Nie da się objąć monitoringiem całego miasta. To jest też kwestia odpowiedzialności społecznej: informować, nie bać się, dzwonić na straż miejską – zaznacza Jakub Jarząbek, Urząd Miasta w Katowicach. To znacznie mogłoby obniżyć wydatki na remonty. Koszt pozbycia się pseudo twórczości na wszystkich kamienicach – tylko w centrum Katowic – sięga 250 tysięcy złotych. W pierwszej kolejności zamalowywane są te wulgarne i obraźliwe. – Rocznie na ten cel KZGM przeznacza ponad 30 tysięcy złotych. Do tego trzeba doliczyć jeszcze koszty ponoszone przez zarządcę przystanków, czy MZUM– wyjaśnia Jakub Jarząbek, Urząd Miasta w Katowicach. Pseudografficiarze pokrywają swoją twórczością nie tylko mury, ale i znaki drogowe, czy wiaty przystankowe.
W Rudzie Śląskiej sposobem na zniszczone elewacje, ma być nagroda za wskazanie nieznanego sprawcy. Orężem są pieniądze, ale mimo że na każdego, kto wskaże autora, czeka aż tysiąc złotych, strażnicy nie mają komu wręczać nagród. – Na spotkaniach z mieszkańcami słyszymy takie obiegowe opinie: nie będę kablował, nie będę kapusiem, nie będę konfidentem – mówi Andrzej Nowak, Straż Miejska w Rudzie Śląskiej. Za tego typu wybryki i dewastacje grozi mandat w wysokości 500 złotych. A to może okazać się za mało, by ostudzić artystyczny zapał.