RegionWiadomość dnia

Fiat w Tychach nadal zmaga się z kryzysem. Fabryce pomoże nowy model?

Po fali zwolnień tyska fabryka Fiata znów świętuje rodzinnie. – Jedna zmiana została zwolniona z tym, że widzę, że ci co zostali sobie już chwalą, bo jako tako mamy tę pracę od poniedziałku do piątku w pełnym wymiarze pracy – mówi Paweł Wacławek, pracownik kooperującej z Fiatem. Na początku roku bez pracy zostało tu prawie półtora tysiąca osób. Wśród nich Rajmund Tomczyk, który w tyskim Fiacie pracował prawie 40 lat. – W tej chwili czekam na emeryturę. Został mi miesiąc.

Tych, którzy na emeryturę muszę jeszcze trochę poczekać, samych sobie nie pozostawiono. Dzięki specjalnemu programowi urzędu pracy nowe etaty w innych firmach znaleźć ma 200 osób. Z tego projektu skorzystał już pan Andrzej Sudomir. Teraz pracuje przy produkcji kostki brukowej, ale i w tym fachu robota pali mu się w rękach. – Ta maszyna mnie interesowała zawsze, bo zawsze paliłem palnikiem ręcznym, a to jest automat. Fajnie się uczyć na takim. Nauczkę związaną z redukcją etatów dostał Fiat, który po nieznacznym wzroście produkcji zaczął rozglądać się za nowymi pracownikami. A potrzeba było ich aż 150. – Mamy kłopot ze znalezieniem tych osób z uwagi na to, że nasi pracownicy znaleźli sobie miejsce w innych firmach. Z uwagi na profesjonalizm, wyszkolenie – zaznacza Andrzej Piętka, Fiat Auto Poland.

Na początku roku zapotrzebowanie na samochody z tyskiego Fiata wynosiło nieco ponad 250 tysięcy sztuk, obecnie już o ponad 30 tysięcy więcej. Mimo to nowych przyjęć nikt tu nie planuje. Na pocieszenie włoski koncert nie planuje też w Polsce kolejnych zwolnień. W wyjściu na prostą zakładowi pomogłaby decyzja o produkcji w Tychach nowego modelu. Na razie są jednak tylko zapowiedzi. – Jaki to będzie model nie wiemy, natomiast nie trudno się domyślić, że coś będzie związane z 500-setką, bo raczej jest trudne do pomyślenia, żeby było całkiem coś innego, ale nie ma decyzji jeszcze – oznajmia Antoni Greń, dyrektor tyskiej fabryki Fiata. Na tę ostateczną wpływ mogą mieć przedstawiciele rządu i parlamentarzyści. W grę wchodzi przeniesienie do Tychów produkcji z zakładów Fiata z innych krajów, tak dzieje się już w przypadku gliwickiego Opla i General Motors. – Jeśli w Gliwicach można inwestować, to nie ma żadnych powodów, żeby nie zainwestować także w Tychach. Jestem przekonany, że Fiat także dojdzie do tego wniosku. Są nadal prowadzone rozmowy, jest nadzieja, że w Tychach nie będzie gorzej niż w Gliwicach – podkreśla Jerzy Buzek, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Wykwalifikowana, ale i tania siła robocza – to atuty polskich zakładów. Równie ważnym warunkiem do rozwoju jest popyt na samochody tej marki. Bolesław Baczyński swojego pierwszego Fiata kupił blisko 40 lat temu. – Jeździłem 15 lat, zrobiłem 70 tysięcy i potem sprzedałem. Bo w dobie kryzysu, także w tej branży sam sentyment nie wystarczy. Liczą się twarde zasady makroekonomii. Bez inwestycji i technologicznych nowinek daleko się nie zajedzie.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button