KrajRegionWiadomość dnia

Przedszkolne eldorado, które nie ma końca! Dodatkowe godziny w przedszkolach za 1 zł. MEN obiecuje środki miastom

Przyszłość przedszkoli rysuje się w różowych barwach. Przynajmniej według Ministerstwa Edukacji Narodowej. “- Lubimy rysować. – Układać klocki i rysować. – Lubie jak razem spędzamy czas. – Ja lubię jak wychodzimy na podwórko” -opowiadają o swoich codziennych zajęciach dzieci z przedszkoli w Siemianowicach Śląskich i Świętochłowicach, które dzisiaj odwiedziliśmy z kamerą. Na przeciw oczekiwaniom dzieci wyszła właśnie szefowa resortu. Od 1 września rodzice za każdą dodatkową godzinę spędzoną przez ich pociechy w przedszkolu płacą maksymalnie… złotówkę. Wcześniej było to nawet kilka złotych. Różnica ma zostać pokryta przez miasta z dotacji z ministerstwa. “-Więcej środków z tej dotacji przeznaczają na rekompensatę zmniejszonych dochodów, ale również im wystarcza na rozwój edukacji w przedszkolu” – wylicza Krystyna Szumilas, minister edukacji narodowej.

Jedno ze świętochłowickich przedszkoli przed reformą, za każdą nadgodzinę spędzoną przez dziecko w placówce pobierało 2 zł 40 gr. “-W tej chwili mieliśmy dosyć dużo dzieci w godzinach ponad minimum programowego i liczymy, że dzieci nadal zostaną, mimo, że będzie to tylko złotówka, to będzie tych dzieci więcej, bo będzie to oferta korzystniejsza dla rodzica” – mówi Teresa Bednarek, dyrektor Przedszkola Miejskiego nr 13 w Świętochłowicach. Z ministerstwa do końca roku miasto ma dostać blisko 600 tys zł dotacji. Na zajęcia dodatkowe w przedszkolach blisko 400 tys. Dzisiaj nie wiadomo jeszcze, na co konkretnie wystarczy. “-Tak naprawdę najbliższe 4 miesiące pokażą ile zostanie w gminie, czy tak naprawdę zbilansujemy się na przysłowiowe zero. Mam nadzieję, że gminy do tego systemu nie dopłacą” – mówi Dawid Kostempski, prezydent Świętochłowic.

W Siemianowicach Śląskich w społecznym przedszkolu płacą tylko rodzice. Miasto tej placówki nie dotuje. Czesne to ponad 500 zł miesięcznie. “-Zajęcia dodatkowe, to są takie zajęcia, które jakby przybliżają dzieci do natury, tak więc pracujemy z woskiem pszczelim, materiałami takimi jak runo owcze. Dodatkowo dzieci uczą się tu języka angielskiego” – wylicza Ewa Kaszubowska, Przedszkole Społeczne w Siemianowicach Śląskich. Rodzice tych przedszkolaków poszli o krok dalej. Postanowili… założyć własną szkołę podstawową, ta ma ruszyć za rok. Również będzie płatna, a nauczyciele mają stawiać przede wszystkim na praktykę. “-Np. nauka geografii. Pokazanie dzieciom co to jest skala na mapie, to nie tylko poprzez tłumaczenie że zobaczcie tu są mniejsze znaczki na mapie, a tu większe. Ale niech te dzieci sobie idą i starają się taką mapę stworzyć” – argumentuje Jolanta Zrałek, inicjatorka założenia społecznej szkoły podstawowej.
 
Na razie MEN stara się stworzyć przedszkolakom i ich rodzicom komfort kształcenia. Bo przecież czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał. Nie koniecznie do tego dopłacając. Adam Szaja, Silesia Informacje

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button