Kulejące Anioły z Pszczyny potrzebują pomocy
W oczach rośnie Dom dla Kulejących Aniołów. Ich rodzice robią wszystko, by jak najszybciej oddać go niepełnosprawnym dzieciom. – Wszyscy czekamy na to, żeby to było, bo nasze dzieci będą miały więcej przestrzeni. One są teraz w takich małych pokoikach, jest ich dużo – mówi Stefania Skaźnik, mama niepełnosprawnego dziecka.
Plan na ten rok mają ambitny. Zamontowanie centralnego ogrzewania, doprowadzenie do budynku wody, przyłączenie do kanalizacji. W kolejce czeka też instalacja ściekowa, wyposażenie kotłowni i zakup windy. Środki na to już są – ze zbiórki 1%. – Te ponad 320 tysięcy, które osiągnęliśmy, są właśnie przeznaczone na te instalacje, na ten front robót. Kolejnym będzie wykończenie wnętrza i zbudowanie infrastruktury wokół. Wielką przeprowadzkę do Piasku podopieczni pszczyńskiego stowarzyszenia planują już w przyszłym roku. – Przestaliśmy płakać, użalać się nad sobą, zadawać pytania: za co i dlaczego. Teraz przede wszystkim takim naszym napędem do działania jest jak najszybciej skończyć budowę tego budynku, oddać go w ręce naszych dzieci – podkreśla Krystyna Fuławka, stowarzyszenie na rzecz osób niepełnosprawnych.
Pan Robert samotnie wychowuje dwóch synów. W codziennej opiece nad niepełnosprawnym Adrianem pomaga mu właśnie stowarzyszenie. Adrian teraz ma 7 lat, choruje na dziecięce porażenie mózgowe. – Na początku było bardzo ciężko. Nie wiedzieliśmy, co mamy z tym wszystkim zrobić. Mieliśmy wsparcie rodziny i powoli, powoli zaczęliśmy sobie to życie na nowo układać – mówi Robert Brzęczek, ojciec Adriana.
Adrian bez przerwy się śmieje. Rehabilitacja i kontakt z rówieśnikami w jego przypadku zdziałały już cuda. W nowym domu chłopak będzie miał stworzone jeszcze lepsze warunki do rozwoju. – Wspieramy się nawzajem. Szczególnie pomagamy tym słabszym – zaznacza Jarosław Wrześniewski, podopieczny stowarzyszenia.
Swoją cegiełkę dokłada też Waldemar Ochodek. Wraz z przyjaciółmi chce pokonać Główny Szlak Beskidzki. W górach jest już 13 dzień, pokonał 330 km. Wszędzie opowiada o Kulawych Aniołach z Pszczyny i ich potrzebach. – Jako motywację wziąłem sobie, że zrobię to w celu jeszcze jakimś wyższym – nie tylko chodzenie pod górach. Ludzie w schroniskach wieszają plakaty, dyskutują o tej akcji, chcą iść za rok– mówi Waldemar Ochodek, organizator wędrówki na rzecz Domu Kulejących Aniołów. Rodzice niepełnosprawnych dzieci każdego dnia też pokonują góry i już niewiele im potrzeba, by je na dobre przenieść.