KrajRegionWiadomość dnia

Pasażerowie samolotu dostali instrukcję… po śląsku [Wideo]

Niektórzy nerwów chcą podróżnym oszczędzić i dlatego zaczęli w samolocie… godać. – Moi rodzice pochodzą ze Śląska, a więc nie ukrywam, że pomoc taty czy mamy była duża. Największy problem miałem z kamizelką ratunkową. One mają takie gumowe rurki, którymi można dopompowywać powietrze. Nie mogłem tego przetłumaczyć – mówi Artur Janoszka, steward linii lotniczych Bingo Airways. W końcu padło na “gumiruły”.

ZOBACZ TEKST INSTRUKCJI BEZPIECZEŃSTWA PO ŚLĄSKU

By kilkanaście zdań do znudzenia przez nich powtarzanych przetłumaczyć na śląski, trzeba było wzbić się na bardzo wysoki językowy pułap. My – nie obniżając go zbytnio – postanowiliśmy nie dla wszystkich zrozumiałą śląską instrukcję w drugą stronę przełożyć. Kamizelkę ratunkową macie pod siedzeniem. Trzeba ją włożyć, kiedy samolot wpadnie do wody. Trzeba wyciągnąć kamizelkę z opakowania (worka foliowego), ubrać przez głowę, owinąć dłuższy koniec sznura wokół brzucha i zapiąć klamrę.

I tak standardowa procedura przestała być nudna. – Jestem rodowitym Krakusem. Dla mnie byłoby to gorsze niż japoński, czy chiński. – Zrozumiałeś? – Zrozumiałem z lekką pomocą ze strony koleżanek ze Śląska – mówi Łukasz Szymański, szef bazy Bingo Airways w Katowicach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

To należy traktować w kategoriach takiego miłego akcentu, dowcipu, a nie zastąpienia poważnej instrukcji lotniczej, która jest ściśle opisana i ściśle musi być ta reguła przestrzegana – podkreśla Cezary Orzech, ekspert lotniczy, GTL S.A. Tu też nie złamano żadnej – najpierw było po śląsku, a potem zgodnie z prawem lotniczym: po polsku i po angielsku.

Psycholog, profesor Katarzyna Popiołek, zauważa jeszcze jedno – oprócz zwrócenia na siebie uwagi, Ślązak poczuje się jak w domu, a gorol trochę się ubawi. – W takim momencie jest ta instrukcja zgłaszana, kiedy są wszyscy lekko spięci, gdy zaczyna się podróż. Gdzieś tam negatywnie emocje przelatują, które blokują odbiór. Gdy jesteśmy w negatywnych emocjach, to mówimy “nie mów do mnie teraz, bo nie mam do tego głowy”. Ludzie na początku nie mają głowy do tego, a dzięki temu odprężają się, zyskują ten moment uwagi i już mają do tego głowę – zaznacza prof. Katarzyna Popiołek, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej w Katowicach.

Na razie śląski w tych liniach stał się wiodącym tylko kilka razy. – Na pewno będzie się pojawiał częściej, bo pomysł okazał się pierwszorzędny i będziemy go na pewno kontynuować – mówi Łukasz Szymański, szef bazy Bingo Airways w Katowicach. Więc pewnie jeszcze w niejednym fligrze stewardessy łoblykać bydom się we westy i pompać luft przez te dwie pierońskie gumiruły.

Wcześniej pisaliśmy:

Pasażerowie linii lotniczych Bingo Airways załapali się na wyjątkowy lot z Katowic do Turcji. Mogli usłyszeć instrukcje bezpieczeństwa w gwarze śląskiej. W roli głównej wystąpił Artur Janoszka. Steward sam napisał tekst, chociaż jak przyznał, musiał także skorzystać z podpowiedzi rodziców. 

Te nietypowe, śląskie instrukcje można już było usłyszeć w samolocie siedem razy. Czytane są tylko podczas lotów z katowickiego lotniska na pokładzie linii Bingo Airways.

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button