Balonem na księżyc, czyli jak w Gliwicach podbijają kosmos
SEBA 5 to bezzałogowy balon, który ma pobić rekord wysokości. – Balonów było bodajże jedenaście, czy dwanaście. Seba się wziął ze skrótu Stratosferyczny Eksperymentalny Balon Amatorski i od pewnego czasu tak postanowiliśmy nazywać te nasze misje. Doświadczenie coraz większe, dlatego staramy się, żeby ten rekord był tym razem pobity – mówił Tomasz Brol, kierownik lotu SEBA 5.
Balon ma pobić rekord wysokości lotu bezzałogowego – ponad czterdzieści cztery tysiące metrów – ustanowiony rok temu przez Anglików. By tego dokonać potrzeba sztabu ludzi. Wojciech Stacherczak odpowiada za kontrolę lotu SEBY. – Nie jesteśmy organizacją o dużym zapleczu finansowym, tylko grupom ludzi. Większość balonów to są balony eksperymentalne, bo my eksperymentujemy, jak się zachowuje elektronika – wyjaśnia Wojciech Stacherczak, klub krótkofalowców SP9PDF.
Dzisiejsze testy i próba bicia rekordu była inna niż wszystkie. Wzięli w niej udział także Słowacy. To właśnie do nich należy drugi po Anglikach wynik lotu balonu bezzałogowego. – Nie nastawiamy się na żaden rekord. Myślimy, że ten balon wzniesie się na wysokość trzydziestu dziewięciu może czterdziestu kilometrów. Zobaczymy, ale nie nastawiamy się na rekord – zaznacza Radim Mutina, STSproject.net. – Bardzo chcemy, żeby to się udało właśnie dzisiaj. Jest dobra pogoda, nie pada deszcz, mam nadzieje, że się uda – mówi Krzysztof Gaździcki.
Chociaż sam lot wielu kibiców na lotnisko w Gliwicach nie przyciągnął, to przed komputerem i przy nadajnikach śledziły go setki osób. – Stacja ma na celu informowanie ludzi, gdzie się balon znajduje. Krótkofalowców właściwie, bo jeżeli ktoś się chce dowiedzieć, a nie ma akurat radia włączonego, to także przez Internet sprawdzi, gdzie ten balon jest – informuje Grzegorz Rendchen, klub krótkofalowców SP9PDF. Na wysokości ok 10 km utracono łączność z balonem. Rekordu nie udało się pobić.