Śląska jazda dla Sergiusza. 5-letni chłopiec potrzebuje pieniędzy na rehabilitację
Sergiusz uwielbia samochody. Dziś dla niego przez kamieniołom w Łazach przejechała prawie setka samochodów. Chłopiec niestety nie mógł tego zobaczyć. Przez zapalenie ucha, musiał zostać w domu. – Liczymy na to, że uda nam się zebrać przynajmniej tyle, ile ostatnio, czyli 20,5 tysiąca. Liczymy na dobrą zabawę – mówi Bartłomiej Ziaja, organizator “Śląskiej jazdy dla Sergiusza”.
Zabawa była przednia, choć nie obyło się bez niespodzianek, które miejscami wyglądały naprawdę groźnie. Na szczęście dzięki pomocy kolegów, nie było większych strat. Offroadowcy znani są z tego, że kiedy trzeba, wyciągają nie tylko linę holowniczą. – Jeżeli coś się dzieje i jeżeli jest tam osoba bliska offroadowca to pomagają. Naprawdę pomagają i to jest szczere – podkreśla Katarzyna Gałązka, wzięła udział w “Śląskiej jeździe dla Sergiusza”.
Dochód z III edycji “Śląskiej Jazdy dla Sergiusza” zostanie przeznaczony na leczenie chłopca. Trzy lata temu doszło do tragedii. Ciekawy wszystkiego Sergiusz, który był wtedy pod opieką biologicznego ojca, połknął środek do udrażniania rur. Od tego czasu chłopak sam nie oddycha, nie mówi, nie je i nie chodzi. Codziennie jest rehabilitowany. – Mam nadzieję, że będzie jadł i będzie oddychał bez rurki. To są cele bardzo ambitne, chociaż wydaje się, że to jest tak mało, bo to w sumie chodzi o to, by chodzić, jeść i oddychać – mówi Kazimiera Lewandowska, neurologopeda.
Dla Sergiusza to bardzo wiele. Pojawiła się szansa, ale za granicą. Dziś mama chłopca dostała telefon z Niemiec. Tamtejsi lekarze wyznaczyli jej termin konsultacji. Po nich zdecydują, czy podejmą się leczenia. Ale same konsultacje i badania to wydatek 16 tysięcy złotych. – Po 4 listopada jedziemy na konsultacje. Szczerze wierzymy, że niemieccy lekarze nam bardzo pomogą, i że jakoś na pewno zmieni się nasze funkcjonowanie – czy ze śliną, która musi wychodzić na zewnątrz, czy z buzią, która cały czas się obkurcza – informuje Ewa Piekaj, mama Sergiusza.
Sergiusz ma teraz wokół siebie kochającą rodzinę, która w walce o jego zdrowie nie jest sama. – To, że Sergiusz jest osobą niepełnosprawną, stało mu się to, co się stało, to niczego nie zaprzecza. Jesteśmy razem, kochamy się. Kocham Sergiusza jak swojego syna i to jest dla nas najważniejsze – zaznacza Krzysztof Piekaj, ojczym Sergiusza.
Każdy z Państwa, kto chciałby pomóc Sergiuszowi, więcej informacji znajdzie na stronie podaruj-zycie.eu.org