Pilot-legenda spod Rybnika. Mjr Antoni Tomiczek obchodzi swoje 98 urodziny!

Choć to jego 98 urodziny, to on chciał znaleźć dziś dla każdego przynajmniej chwilę. Prawie w każdej rozmowie proszony, by opowiedział co przeżył. Nigdy nie został strącony. Jeśli wracał na rodzime lotnisko ostrzelany, nie wierzyło mu nawet jego dowództwo. -A on mówi -co tam pieprzysz, bo my byliśmy na ty, co tam pieprzysz, na pewno żeś się wygłupiopł i gdzieś tam na gałęziach… – wspomina mjr Antoni Tomiczek, który latał podczas II Wojny Światowej.
Major Antoni Tomiczek to jeden z najlepszych polskich lotników czasów II Wojny Światowej. -Na tym drugi typ samolotów, to był Oxford. To już bombowy. – z dumą pokazuje album pełen lotniczych fotografii mjr. Tomiczek. Jednak to pod koniec wojny zapisał najpiękniejsze karty, kiedy latał z Włoch przez całą Europę, by zrzucać broń i żywność nad walczącą Warszawę. -Piloci, którzy latali do Polski ze zrzutami , latali co prawda z pomocą,ale przede wszystkim latali z nadzieją. To co oni robili dla partyzantów to było hasło “Nie jesteście sami”. “My wam pomagamy tak jak możemy, mało, ale pomagamy – mówi Robert Springwald, Muzeum Armii Krajowej w Krakowie. -Ten dywizjon, ten specjalnego przeznaczenia został trzy razy odnowiony. Tak wielkie straty ponosili ci piloci – podziwia bohaterstwa majora Tomiczka i jego kolegów, Cezary Orzech, ekspert lotniczy. Przeloty, których dokonywał major Antoni Tomiczek, należały do tych najbardziej niebezpiecznych. Prawie cały czas pod ostrzałem bez gwarancji , ze samolot wytrzyma.
Przez salon majora w Pstrążnej koło Rybnika przewinęło się dziś (13 listopada, środa) kilkudziesięciu gości. Śpiewano dzisiaj …”jeszcze raz”. Tak zaśpiewane, bo jakoś “stu lat” życzyć już nie wypada. W pierwszym szeregu reprezentacja gimnazjum, która nie tylko dziś odwiedza swojego patrona. -Bohater, który był taką osobą zawsze niepokorną. Osobą która wyrwała się z małego środowiska. Nie wahała się podejmować wielkich wyzwań , które w latach 30. nie były zwyczajne. Przeciętny mieszkaniec tego terenu wtedy pracował na roli, albo szedł pracować do kopalni – mówi Aleksandra Szymura, Gimnazjum im. mjr. pil. Antoniego Tomiczka w Lyskach. Spod Rybnika wyszedł, aby realizować marzenia o lataniu. I pewnie gdyby nie stanowcza interwencja narzeczonej, osiadłby po wojnie w Afryce. -Ona pisała mi tak: 8 lat czekam , inne już powychodziły za mąż, a ja czekam na ciebie. No i było nie było, zgłosiłem przydział, ze wracam do Polski – mówi mjr Antoni Tomiczek, najstarszy, żyjący pilot latający podczas II. Wojny Światowej.
Krótko po powrocie ślub i 47 lat małżeństwa. Od dziewiętnastu jest wdowcem. Teraz majorem dowodzi jego córka. -Jak córka nie dopilnuje, to bierze rower i jedzie. Jedzie po prostu! Jemu to sprawiało frajdę i sprawia dalej frajdę – mówi Alicja Koncewicz, córka mjr Antoniego Tomczyka. Choć powinien się już oszczędzać. -Czego można jeszcze panu życzyć? -Mnie przede wszystkim tylko zdrowia. Mnie nic nie trzeba więcej (powstrzymuje się od płaczu)… – mówi mjr Antoni Tomiczek, najstarszy, żyjący pilot II Wojny Światowej. Bo jak mówi – wszystko co najpiękniejsze, dostał już od Boga.