Śląscy nurkowie penetrują legendę Kriegsmarine. Co kryje wrak SMS Undine?
Znów dali nura w historię. Tym razem lekcja do odrobienia była niedaleko Szwecji. To właśnie tu zatopiony jest jeden z ciekawszych wraków. Niemal stuletni niemiecki krążownik. -Wrak jest naprawdę ciekawy, jest dosyć duży, ma ponad sto metrów i za dwa lata będzie setna rocznica jego zatopienia, więc taki dla nas nurków jest to smaczek na Bałtyku, trochę daleko, bo aż pod Szwecją, ale cóż, takie hobby 😉 – mówi Adam Pawlik, Centrum Nurkowe “Anaconda”. Tak jak i jego. Maciej Tomczak stara się nurkować tak często jak to tylko możliwe. Jak mówi. Morze Bałtyckie jest pełne takich wraków, również tych, które nie były jeszcze eksplorowane: -Bałtyk pod tym kątem jest bardzo ciekawy, jest masę, też ze względu historycznych, jest to duża ilość tych wraków, które są zatopione, pewnie jeszcze większa ilość jest nieodkryta, a z tych które są odkryte jest co zobaczyć, jest na czym nurkować.
Wyprawa za wyprawą, zanurzenie za zanurzeniem. -Zamierzam wyciągnąć kilka wspaniałych okazów zdjęć bomb, którymi Schleswig zamierzał ostrzelać Westerplatte – mówi uczestnik innej wyprawy, eksplorującej wrak pancernika Schleswig-Holestein. Ci, którzy raz spróbowali, nie mogą się już od tego uwolnić. -Jak pływasz nad obiektem czy w obiekcie, który ma historię którą znasz, możesz ją weryfikować, możesz dotykać elementów, które gdzieś tam widziało się z filmów z początku na przykład II Wojny Światowej jeśli chodzi na przykład o Schleswiga-Holsteina. To są naprawdę duże przeżycia – mówi Marek Klyta, Stowarzyszenie Globe Diving Club.
Przeżycia, których dostarcza im nie tylko Morze Bałtyckie. W Katowicach na przykład pod okiem historyków nurkowie zgłębiali historię dawnej katowickiej huty w Panewnikach. -Chcieliśmy to zrobić dla Śląska, dla nas! Z Adamem lubimy takie wyzwania , żeby pokazać coś, co oczywiście jest związane z nurkowaniem, bo dla mnie to nie była by frajda gdyby to było nie zalane – Dariusz de Lorm, Centrum Nurkowe “Anaconda”. SMS Undine zatopiony jest na głębokości niespełna pięćdziesięciu metrów. Już za niespełna dwa tygodnie nurkowie ze Śląska pojawią się tam ponownie. –Trochę niedosyt, bo wygonił nas sztorm, musieliśmy się schować za Bornholmem już po pierwszym dniu wyprawy. Jednak zawsze lepszy jest niedosyt niż przesyt stąd też pomysł na następną wyprawę – podkreśla Adam Pawlik, Centrum Nurkowe “Anaconda”. Choć ta najważniejsza dopiero przed nimi. W przyszłym roku planują po raz kolejny zbadać ORP GROM.