''Ulgowy'' dla wybranych

Nawet ci, którzy maja ważny bilet nie lubią kontroli. Szczególnie gdy kończy się mandatem. Pan zamierza płacić za te mandaty? – Nie, absolutnie – odpowiada Jan Piekiełek, niepełnosprawny. Nie zamierza płacić, bo utrzymuje się tylko z kilkuset złotowego zasiłku. Zszargane zdrowie nie pozwala mu pracować. Regularnie kupuje ulgowe bilety miesięczne. Przez wiele lat nikomu to nie przeszkadzało, ale ostatnio kontrolerzy zaczęli wlepiać mu mandaty. – Jestem osobą niepełnosprawną z orzeczonym umiarkowanym stopniem niepełnosprawności, ale nie posiadam przyznanej renty, o którą tak czepia się KZK GOP. A KZK GOP się czepia, ponieważ Jan Piekiełek chce korzystać z ulg przeznaczonych tylko dla rencistów i emerytów. – Stopień umiarkowany jako taki nie uprawnia do żadnych ulg, tak samo jak stopień lekki. Natomiast stopień znaczny jeżeli ktoś ma, dawną pierwszą grupę, całkowicie niezdolny do pracy i samodzielnej egzystencji, uprawnia do przejazdów bezpłatnych – wyjaśnia Tomasz Musioł, KZK GOP.
I to zdaniem niepełnosprawnego posła z Katowic, Marka Plury jest problemem. Bo renciści mają przecież zagwarantowany stały dochód. – A wtedy kiedy nie ma stałego świadczenia, niewysokiego na ogół, ale jednak stałego i pewnego, już z ulgi korzystać nie może. Jest to paradoks, który podkreśla niesprawiedliwość tego rozwiązania. Rozwiązania, które funkcjonuje od wielu lat i które, jak mówią główni zainteresowani, powinno być zmienione. – Osoby niepełnosprawne, którym nie przyznano prawa do renty, powinny mieć prawo do tej ulgi – oznajmia Jan Piekiełek.
Ale za tę ulgę, jak za każdą inną, ktoś będzie musiał zapłacić. I jak wskazuje przedstawicielka stowarzyszenia aktywizującego niepełnosprawnych – zdrowi obywatele, powinni tę odpowiedzialność wziąć na swoje barki. – Osoby niepełnosprawne, statystycznie biorąc, są osobami nisko uposażonymi. W zasadzie kwalifikującymi się do pomocy socjalnej – stwierdza Gabriela Magdziorz.
Która tak jak ulgi komunikacyjne jest finansowana z publicznych pieniędzy.