RegionWiadomość dnia

10-letni chłopiec utonął na kąpielisku Słupna

Na mysłowickim kąpielisku “Słupna” utonął 10-letni chłopiec. – W pewnym momencie znajoma mówi, zobacz tam dziecko reanimują, więc pobiegłam, bo pracuję w służbie zdrowia. Uważam, że oni się starali jak mogli, zrobili wszystko, żeby to dziecko ratować. No, niestety to są ułamki sekund – mówi Danuta Kudaj, która brała udział w reanimacji chłopca.

Mimo że kąpielisko “Słupna” należy do najbezpieczniejszych w regionie, to tym razem coś zawiodło. – Były awantury do ratowników, że ponoć ich nie było, ale no stało – przyznaje Damian Lewandowski.

Jednak kierownictwo basenu nie ma sobie i ośmiu pracującym w tym czasie na basenie ratownikom nic do zarzucenia. – Ratownicy mają uprawnienia i wszelkie kursy, które są konieczne. Była policja, która ich sprawdzała, byli trzeźwi i nie stwierdziła żadnych niedociągnięć, jeśli chodzi o kwestię ratowniczą – podkreśla Łukasz Simela, kierownik kąpieliska.

Jak mówi mł asp. Daniel Sadowski z mysłowickiej policji, jeszcze jest za wcześnie, by mówić o przyczynach tragedii. – Matka dziecka twierdzi, że cały czas było koło niej. Było w zasięgu jej wzroku i słyszała je. Jak się okazuje, wystarczyły minuty, żeby doszło do takiego zdarzenia

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Zawodowi ratownicy zwracają uwagę na to, że w takie upalne dni na śląskich akwenach i basenach jest zbyt wiele osób. Jeden ratownik mimo że stara się jak może, to i tak nie jest w stanie skutecznie strzec nawet kilkuset osób. – Myślę, że zdecydowanie brakuje ludzi. Brakuje środków z urzędów miast na zabezpieczenie takich kąpielisk. Przykładowo znam takie sytuacje, że na kąpielisku jest 300-400 kąpiących się osób, a strzeże tego 4 ratowników – stwierdza Krystian Biesiadecki, ratownik WOPR.

Na razie sprawą zajęła się prokuratura, która ustali, czy na mysłowickim kąpielisku nie doszło do zaniedbań.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button