Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej Rosja 2018 już za 11 dni. Kontynuujemy naszą piłkarską “odliczankę”. Dzisiaj – najsłynniejsze 11-tki, jakie wpisały się złotymi zgłoskami – a raczej golami – na karty historii futbolu.
Zaczynamy od biało-czerwonej “11”, czyli Zbigniewa Bońka. Młodszym z pewnością trzeba przypomnieć, że popularny “ZIBI”, obecnie prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej i sympatyczny pan, pokazujący w reklamie jak trzymać to, co kibice bardzo lubią – to przecież legenda nie tylko Widzewa Łódź i Juventusu, w którym święcił triumfy, ale i reprezentacji Polski. Chociaż w kadrze grał z “20” na plecach, to w Juventusie jego 11-tka budziła grozę rywali. Dla włoskiego klubu zdobył aż 31 goli. W kadrze także nie leżał na murawie i nie pachniał – w 80 spotkaniach z orzełkiem na piersi 24 razy dziurawił siatkę. I chociaż reprezentacyjną 11-tką nie był – to miejsce w naszym zestawieniu ma jak najbardziej zasłużone.
Pokazy strzeleckiej sprawności Bońka bledną przy kolejnej “11” którą bierzemy na warsztat. Jest symbolem największej potęgi Canarinhos, z czasów, kiedy porażka w towarzyskim meczu 2-4, jaką zaliczyli w 1997 roku Polacy była odbierana niczym wejście do finału Mistrzostw Świata. Ronaldinho – bo o nim mowa – czyli mistrz świata z 1994, w kadrze Brazylii zawsze grał z “11”, I grał na pełnych obrotach bo w 70 meczach strzelenie 55 bramek to nie lada wyczyn. Nawet, jeśli byłoby to 70 meczów z Wyspami Owczymi – a nie było.
Kiedy swój geniusz piłkarski objawił na europejskich boiskach, grając w PSV Eindhoven – także na jego koszulce widniał nr 11. W Barcelonie, gdzie święcił największe triumfy dostał jednak dziesiątkę W jego rodzimej lidze brazylijskiej wrócił jednak do 11-tki, grając z takim numerem w Vasco da Gama i w Fluminese. Nieważne gdzie się pojawił – wśród obrońców siał postrach. Kręcił nimi jak bączkami, a prościej byłoby upilnować w Fort Knox złodzieja, niż jego w polu karnym.
Trzecia i ostatnia “11” w naszym mocno subiektywnym zestawieniu to jeden z najbardziej nieposłusznych i niepokornych piłkarzy ever. Zlatan Ibrahimowic. Kobietom kradnie serca, bo urodę ma łobuza, a jak wiadomo – “łobuz kocha najbardziej” 😉 A łobuzem był 100-procentowym, bo lubi nie tylko huknąć do bramki niczym filmowy Laguna, ale i w przeszłości huknąć komuś z dyńki czy ukraść rower. A “rowerową” bramkę, jaką zasadził Anglikom, kibice mimo tego że był to tylko mecz towarzyski i że minęło już sporo czasu – nadal pamiętają i oglądają na YT:
W Interze “Ibra” biegał z ósemką, w kadrze Szwecji z 10-tką, w AC Milan natomiast z 11-tką. Był zresztą jednym z najbardziej skutecznych “Rossonerich”. Jego życiorys to gotowy scenariusz na film, na który raczej nie wybralibyśmy się z dziećmi, a na razie o Zlatanie internety śpiewają popularną i w kraju nad Wisłą piosenkę:
Przyznajemy się bez bicia i Waszego hejtowania – nasza trójka “11-ek” jest mocno subiektywna i wybrana po naradzie okraszonej niejedną kłótnią i wynikającym z niej boiskowym zawołaniem, jakiego nie powstydziłby się nawet Bolo Łącznik 😉 Więc jeśli macie swoje typy jedenastek – wrzucajcie w komentarze!
(Wojciech Żegolewski)